niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 1

        I nagle słyszę tylko i wyłącznie głośny pisk, a potem nastaje martwa cisza. Nagle tracę siły. Jestem zdezorientowana. Co się dzieje? Co miało przed chwilą miejsce? Kim jestem?
       Leżę. Nie mam wystarczająco sił, by poruszać swoim ciałem. Powoli odzyskuję słuch. To trzask? Brzmi trochę jak wycie syreny wozu strażackiego. 
      Czuję jak ktoś mnie dotyka. Słyszę, że coś mówi. Nie rozumiem. Każde słowo jest takie podobne. Co się ze mną dzieje? Nic nie pamiętam.
      - Proszę pani - mówi jakiś mężczyzna. Jest coraz lepiej, zrozumiałam. - Słyszy mnie pani?
      - Tak. - Udaje mi się otworzyć usta. 
      Czuje jak coś się ze mną dzieje. Ktoś mnie podnosi? Leżę na czymś? Otwieram oczy, co graniczy z cudem. Widzę nad swoją głową dwie twarze. Wyglądają na przerażonych. 
       - Niech pani nie zasypia - zwraca się do mnie. - Nie może pani zasnąć.
       Nie mogę? Przecież tak bardzo chce mi się spać. Co jest złego w spaniu?
       Nie rozumiem czemu nie wolno mi spać, ale staram się dostosować do zaleceń prawdopodobnie lekarza. 
        Coś robią z moim ciałem, ale nie wiem co dokładnie. Po chwili czuję jak jakaś dziwna substancja wypełnia moje żyły. Jeden z nich krzyczy. Dlaczego? Coś ze mną nie tak? 
         Kogo to obchodzi? Zasypiam.

         Leżałam w jednej z szpitalnianych sal. Nie byłam do niczego podłączona. Miałam tylko wypoczywać. Bywało u mnie wielu lekarzy, ale żaden z nich nie był w stanie wypowiedzieć się na temat mojego przypadku. Każdy wydawał się być zszokowany moim ciałem. Wszyscy zadawali mi serie pytań na temat tego co odczuwam w środku, co oczywiście wcale mnie nie dziwiło, ale tego dnia chyba przyszedł pierwszy lekarz chcący porozmawiać o mojej pamięci i psychice.
          - Jesteś specjalnym przypadkiem, Leila - westchnął mężczyzna, który na oko miał maksymalnie trzydzieści lat. Muszę przyznać, że był całkiem przystojny.
          - Wiem. Jest pan... - Wyliczałam na palcach. - Ósmym... Nie! - Krzyknęłam. - Dziewiątym lekarzem, który mi o tym mówi - klasnęłam w dłonie, po czym się do niego sztucznie uśmiechnęłam.
           Irytowało mnie ciągłe wytykanie mi jak bardzo inna jestem. Myślę, że to nie jest coś, co chciałabym usłyszeć. Rozpoznawanie choroby nie polega na czymś takim, prawda? Owszem, najprawdopodobniej nie jestem lekarzem, ale jakieś tam pojęcie jednak mam.
           - Nie pamiętasz nic sprzed wypadku?
           - Błagam pana! Ja nawet nie pamiętam samego wypadku - Myślę, że poczuł tą irytację w moim głosie.
          - Dobrze - powiedział spokojnie. - Ale pamiętałaś swoje imię. A skoro nie pamiętasz nic sprzed wypadku, to jak to się stało, że pamiętasz nawet swoje nazwisko? - Zmarszczył czoło. Najwidoczniej bił się z myślami, ponieważ byłam czymś, czego on nie potrafił wyjaśnić.
          - W karetce zapadłam w śpiączkę, prawda?
          - Dokładnie tak - spojrzał na mnie z uwagą.
          - Śniło mi się, że jechałam byłam na jakimś moście. Stał tam chłopak i  myślę, że chciał się zabić. Czułam, że muszę go uratować - Mówiłam zawzięcie, przy czym energicznie gestykulowałam rękoma. Pan Tomlinson poprawił się na krześle, po czym z coraz mocniejszym zaciekawieniem wpatrywał się we mnie, jakby próbował wejść w moje myśli i widzieć to, co widziałam ja. - Krzyczałam do niego po imieniu, po czym on obrócił się i powiedział "Leila, daj spokój. Mnie nic nie uratuje". - Posmutniałam. Ja naprawdę czułam, że muszę go uratować. - Gdy się ocknęłam, to w głowie miałam jedynie jego twarz i ostatnie słowa. Powtarzałam ciągle imię, jakim się do mnie zwrócił. Olśniło mnie! - Krzyknęłam. - Podniosłam się z łóżka, stanęłam jak na baczność i powiedziałam...
            - Nazywam się Leila Turner i musze uratować Ashtona Irwina - przerwał mi, cytując moje słowa.
            - Właśnie tak. W sali akurat była pielęgniarka.
            Doktor Tomlinson skinął głową, po czym otworzył zeszyt, który ciągle miał w ręku. Zaczął przeglądać zapisane strony. Pomrukiwał coś pod nosem, a ja zniecierpliwiona czekałam aż się odezwie. Czekałam w ciszy, bawiąc się swoimi dłońmi. Miałam nadzieję, że ten facet mi pomoże, ponieważ byłam całkowicie zagubiona w tym wszystkim. On nadal nie odpowiadał, czytał po kolei notatki z brulionu. Po dobrej godzinie zasnęłam.

           - Leila obudź się - Usłyszałam mojego domniemanego lekarza. - Mam wieści, które jak sądzę, zainteresują cię.
            Przetarłam oczy. Spojrzałam najpierw w stronę okna. Gdy zwierzałam się dzisiaj Tomlinsonowi był zaledwie ranek, a tu nagle nastała ciemność. Czyżbym przespała cały dzień? Podparłam się na łokciach, następnie spoglądając na mężczyznę.
             - Twój sen poniekąd okazuje się prawdą.
             Zamurowało mnie. Widziałam jak młody człowiek popełnia samobójstwo! To nie jest normalne, prawda?
             - W tym samym czasie, gdy ty miałaś wypadek samochodowy, na London Bridge niejaki Ashton Irwin próbował popełnić samobójstwo skacząc z mostu - wyjaśnił.
            - Próbował - powtórzyłam. - To znaczy, że przeżył? - Zapytałam pełna nadziei.
            - Tak, przeżył. Jakiś młody chłopak wskoczył do rzeki, by go wyłowić. Oczywiście musiał potem zapłacić karę, ale ma się czym szczycić, bo uratował komuś życie. - Przełknął ślinę. - Co ciekawsze... - zawahał się przed dokończeniem. - Ten chłopak trafił tutaj, do tego szpitala. -  Szczęka osunęła mi się w dół. Zwykły zbieg okoliczności, czy jakieś przeznaczenie? Nadal przed oczyma miałam twarz blondyna. Doktor jednak postanowił podzielić się większą ilością informacji, jakie zaczerpnął podczas mojej drzemki. - Na szczęście nie stało mi się nic poważnego i jest tutaj jeszcze tylko na obserwacji. Mogłem z nim porozmawiać. - Na jego twarzy zauważyłam przebłysk uśmiechu. Czyżby doktorek był z siebie dumny? Miał do rozwikłania sprawę niczym Sherlock Holmes! - Ten chłopczyna jest samotnikiem. Nie dość, że sierota, to przyjaciół ani dziewczyny nie ma. Powiedział, że nigdy nie miał styczności z twoim nazwiskiem, więc wykluczamy cię i z tych opcji. Nadal nie ustaliłem jaki macie ze sobą związek oprócz tego, że widziałaś go w swoim śnie.
            To się robiło coraz dziwniejsze. Zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, czy nie zostałam zesłana z nieba na jakąś specjalną misję. Zaśmiałam się sama do siebie. Przecież to by było niedorzeczne.
             - Jest już późno - Westchnął młody lekarz. - Muszę wracać do domu. Przyjdę do ciebie jutro o siódmej. - Powiedział, po czym ruszył do wyjścia. Przy progu drzwi rzucił ciche "Do zobaczenia".
              Zostawił mnie samą z mnóstwem pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Ponieważ spałam cały dzień, nie mogłam zasnąć już na noc. Uznałam, że najlepszym pomysłem będzie spacer po oddziale w poszukiwaniu świetlicy. Wyglądało na to, że zostanę trochę w tym szpitalu.
               Wyszłam ze swojej sali. Na korytarzu nie było nikogo. Lampy na suficie były przyciemnione. Stąpałam na boso po zimnych kafelkach. Przyjemny chłód okrył całe moje ciało, które było odziane tylko w szpitalną koszulę nocną. Szłam wzdłuż oddziału uparcie szukając większej salki, zazwyczaj zwanej świetlicą. Wszystkie drzwi, które mijałam były pozamykane, z wyjątkiem jednych. Udałam się w ich kierunku. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę.
                 Powoli wślizgnęłam się do białego pomieszczenia. Stałam już dosłownie nad łóżkiem. Gdy spojrzałam na pacjenta, to o mało nie zemdlałam. Cichy pisk wydał się z moich ust, więc by go stłumić natychmiastowo zakryłam wargi rękoma. Postanowiłam usiąść na krześle, które znajdowało się po lewej stronie łoża szpitalnego.
                  Chłopak, który leżał na tej sali leżał na prawym boku, czyli twarzą do okna, jak i w tamtym momencie do mnie. Uważne zaczęłam mu się przyglądać. Jego blond czupryna była w nieładzie, ale muszę przyznać, że miało to swój urok. Usta miał złożone w wąską kreskę. Jego cera nie była ani blada, ani ciemna. Całkowicie stonowana i idealnie zgrywała się ze złocistym kolorem włosów. Sama postura chłopaka była zadziwiająca. Ponieważ połowa jego ciała była odkryta widziałam, że jest chudy, ale jednocześnie miał bardzo umięśnione ręce. Zastanawiało mnie jedno - Jak tak pociągający chłopak nie mógł znaleźć sobie dziewczyny. Czy jego charakter był aż tak odpychający, że nie mógł się z nikim zaprzyjaźnić?
                    Samo spoglądanie na śpiącego Ashtona było dla mnie czystą przyjemnością. W życiu realnym był o wiele przystojniejszy niż w moim śnie.
                     Wpatrywałam się w Irwina dobre dwie godziny. Czasami nawet zauważałam jak zmienia mimikę twarzy. Momentami wydawał się przerażony i miałam ochotę go obudzić, jednakże chwilę potem delikatnie się uśmiechał, więc dawałam mu spokój. Z czasem zasnęłam.

                   Otworzyłam oczy. Zdezorientowałam się, ponieważ słyszałam śmiech. Pierwsza myśl była taka, że na mój oddział przyszła jakaś mała dziewczynka, więc się podniosłam. Szybko przypomniałam sobie, że nie jestem w swojej sali, ponieważ moje ciało przeszył ból. Najwidoczniej zasnęłam na siedząco u Irwina. Nie zmieniało to jednak faktu, że słyszałam śmiech, który najprawdopodobniej należał do jakiegoś małego dziecka.                    
                   Poprawiłam się na krześle. Ziewając odruchowo przetarłam oczy. Spojrzałam w stronę łóżka, gdzie siedział blondyn. Był bardzo roześmiany. Co ważniejsze, to on miał taki dziwny rechot. Skrzywiłam się, ponieważ nie pasowało mi to do tak przystojnego chłopaka. Postanowiłam również zbadać rzecz, która tak bawiła Ashtona. Naprzeciwko jego łóżka stał telewizor, a Irwin śmiał się z jakiejś kreskówki.
                   Nagle spojrzał w moją stronę, co wprawiło go chyba w zakłopotanie. Chyba już wcześniej zauważył, że tutaj jestem, więc moja obecność nie powinna go zdziwić.
                   - Obudziłaś się - odezwał się, po czym złapał za pilot by przyciszyć telewizor. Jego głos był bardziej chłopięcy, a nawet byłabym w stanie stwierdzić, że męski. Kamień z serca, ponieważ byłam prawie pewna, że będzie w dalszym ciągu brzmiał jak mała dziewczynka.
                    - Na to wygląda - Posłałam mu uśmiech. - Czemu mnie nie obudziłeś?
                    - Bo... Sam nie wiem - Zakłopotany chłopak podrapał się po karku. - Jakoś tak wyszło - westchnął. - Jestem Ashton - powiedział, po czym wyciągnął do mnie rękę.
                    - Leila - Uścisnęłam ochoczo jego dłoń.
                    - Leila? Leila Turner? - Skrzywił się, co mnie bardzo zdziwiło.
                    - Tak.
                    - Cały szpital o tobie gada. Ponoć jesteś dziwna, co udowodniłaś przychodząc do mojej sali w środku nocy - Wyjaśnił.
                    Przepraszam, ale co?! Owszem, może i nie mieli takiego przypadku, ale bez przesady! W końcu w medycynie zdarza się często coś nowego, co po jakimś czasie zostaje wyjaśnione. Z resztą nad moją przypadłością pracuje już doktor Tomlinson. Na pewno to logicznie wyjaśni.
                   - Ja dziwna? Wybacz, ale to ty masz śmiech jak mała dziewczynka - Zadrwiłam z niego. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, jednakże ostatecznie wyszedł z nich tylko cichy jęk. Nie wiedział co powiedzieć, ponieważ miałam rację i dobrze o tym wiedział. - Dobra... Przepraszam, jeżeli to cię uraziło. - Postanowiłam, że lepiej będzie jeżeli pozostanę z Ashtonem w dobrych relacjach.
                   - Już dobrze - Irwin zdobył się na delikatny uśmiech, ukazując tym swoje dołeczki w polikach. - Tak na marginesie, to chciałem zapytać, czy przyszłaś do mnie w określonym celu.
                    - Z tego, co mi wiadomo, oboje jesteśmy osamotnieni, tyle że ja jestem wyrzutkiem i nie mam co ze sobą zrobić i... - Zacięłam się.
                    Było mi dość niezręcznie wpraszać się mu do mieszkania. Chociaż było to konieczne. W końcu był jedyną osobą, której intuicja kazała ufać. A przecież musiałam się gdzieś podziać. W końcu w szpitalu nie będą mnie trzymać całą wieczność.
                     - Chyba domyślam się co masz na myśli. Chyba masz szczęście, że jestem sam jak palec... - Zachichotał, ale mimo to, jestem pewna, że to nie było dla niego ani trochę zabawne. To raczej był rechot zdenerwowanej osoby swoją sytuacją. - Jutro mnie wypuszczają. Jeżeli załatwisz sobie to samo, to oczywiście, że zabiorę cię ze sobą. - Obserwował uważnie moją reakcję.
                      Miałam ochotę skakać ze szczęścia, paść na kolana i dziękować. Gotowało się we mnie, by zacząć płakać. Miałam gdzie mieszkać, a jedyna osoba, której ufałam powiedziała, że mnie zabierze ze sobą. Jednakże starałam się powstrzymać wszelaką ekscytację, by nie zrobić z siebie jeszcze większej wariatki.
                      - Dziękuję - Szepnęłam, posyłając mu szczery, aż do bólu, uśmiech. Zbliżyłam się do niego, po czym objęłam go i mocno ścisnęłam. - Naprawdę dziękuję.

_________________________
Ogłoszenia 

No to mamy pierwszy rozdział. Szczerze mówiąc? W porównaniu do reszty rozdziałów jakie napisałam (tak, mam na przód. Nie musicie się martwić, że nie będzie, czy o to, że nagle zawieszę) ten rozdział jest nudnawy. Ale musiałam napisać zawarte powyżej informacje, ponieważ mają one wpływ na fabułę!
Pewnie się spodziewaliście Luke'a, ale chwała tym, co są cierpliwi! Lukey pojawi się dopiero w trzecim rozdziale :)
Jeżeli chcesz być informowany, to swoje namiary daj w zakładce "informowani".
Rozdziały będą pojawiać się co niedzielę o 19:30 (przynajmniej taką mam nadzieję)
Komentujcie, ponieważ to dla mnie naprawdę wiele znaczy :)x

12 komentarzy :

  1. Ogólnie to odniosłam jakieś dziwnie feelings dotyczące ich znajomości, a nawet nie potrafię ich nazwać xd chociaż słodkie to :3
    Szczerze mówiąc jakoś nie wiem, co napisać, bo jakiś błędów słownych ani nic nie widzę (więc nie mam się z czego śmiać :c). Długość rozdziału mi odpowiada. xd Pozostaje czekać na następny x

    OdpowiedzUsuń
  2. sama robiłaś szablon?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie.
    Jako takich błędów nie wychwyciłam, tekst się przyjemnie czyta.
    Jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji.

    @louhah

    OdpowiedzUsuń
  4. Powtórzenie na początku "nagle".
    Co za różnica, co to za lekarz ważne, że przystojny ^^
    "Śniło mi się, że jechałam byłam na jakimś moście." Brakuje przecinka albo kropki.
    Strasznie słodcy <3 Nie ma to jak przygarnąć pierwszą lepszą wariatkę do domu. Rozumiem, że nazwisko lekarza jak najbardziej przypadkowe? XD Mam nadzieję, że wyjaśnisz przypadek Leili. A nie znaleźli żadnej rodziny Leili? Wiesz mieli jej imię i nazwisko. To już coś. Jakieś ogłoszenia itp.
    Po za tym za bardzo się jaram, a to jest za krótkie pf.
    Wg jakoś tak poprawiłaś się w tym pisaniu. Albo ja po prostu jestem ślepa i wszystko jest dla mnie w jak najlepszym porządku |D
    Kurwa cały tydzień czekania. Nosz fjkhafjuba zajebiście.

    OdpowiedzUsuń
  5. A niech mnie! Stworzyłaś naprawdę dobrze zapowiadającą się historię. Jeżeli nadal będziesz ją kontynuować w tym samym stylu i nastroju, to jestem chętna, aby dalej czytać Twoje opowiadanie. Mój numer gg masz, więc będę czekać ;]

    Co do samego rozdziału, to bardzo zadowoliła mnie jego długość. Mam nadzieję, że następne będą podobne. Zaciekawiłaś mnie tym "niewyjaśnionym przypadkiem Leily". Mam nadzieję, że będziesz nam to stopniowo wyjaśniać.
    Trochę wydaje mi się, to niedorzeczne, że chłopak tak szybko zgodził się wziąć ją do siebie. Ani się nie znają, są kompletnie dla siebie obcy. W realnym świecie oboje mieli by większe wątpliwości. W końcu nigdy nie wiesz czy osoba siedząca obok ciebie nie jest złodziejem, czy gorzej, seryjnym mordercą. Nawet w tak młodym wieku. Oprócz tego, jak wspomniałam dobre wprowadzenie w historię! ^^
    Dodatkowo Doktor Tomlinson jest bardzo ciekawą postacią, spodobał mi się i mam nadzieję, że nie pozbędziesz się go z opowiadania tak szybko, jak Laila opuści szpital.
    Rozumiem też, że dziewczyna jest już dorosła tak? Ponieważ jeżeli znają jej imię i nazwisko łatwo by dało się znaleźć jej rodzinę, ale że tego nie zrobili, to pewnie jest sierotą, więc tylko i wyłącznie dorosłość wchodzi tu w grę ;]

    Stanowczo musisz znaleźć sobie betę albo dokładnie sprawdzać każdy rozdział przed publikacją, ponieważ znalazłam kilka błędów stylistycznych, powtórzeń i mniej literówek czy błędów interpunkcyjnych.

    Podoba mi się Twój styl jakim piszesz, jest nietypowy i Twoje opisy nie ukazują zbyt wiele. To mi się podoba ;) poza tym czyta się bardzo lekko i szybko, a to również jest dobrą zaletą ^^

    Pozdrawiam,
    Mei.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Co złego jest w spaniu" przez moment poczułam się, jakbym czytała wypowiedź Mikey'a XD
    I domyślam się - podobnie jak Mania - że w opowiadaniu występuje zbieżność nazwisk i owy doktor Tomlinson nie jest TYM Tomlinsonem z TEGO PEWNEGO zespołu, którego nazwy nie pamiętam, a Ty pewnie nawet nie kojarzysz XD
    Biedny musi zapłacić karę, bo uratował komuś życie #fucklogic
    I tym tekstem o śmiechu dziecka zwaliłaś mnie z nóg (pominę fakt, iż leżę). Aż przeszły mnie ciarki. A kilkanaście sekund później padam ze śmiechu, bo okazuje się, że to Ashton. WIESZ, JAK GRAĆ NA EMOCJACH CZYTELNIKA XD
    Do rzeczy: cholera, pracujesz nad swoim pisaniem i to widać! Za każdym razem, gdy coś publikujesz, to okazuje się być lepsze i lepsze. Od początku byłam urzeczona Twoim stylem pisania (tak, uwielbiałam nawet perypetie panny Black, które mimo tego, że miały po 400 słów, miały też to "coś" :D). I w dodatku widać, że ten rozdział jest przemyślany i dopracowany (pomijając kilka literówek itd.). Fabuła zapowiada się całkiem fajnie, pisać umiesz, zainteresowanie jak widzę też jest, więc trzymam kciuki, żebyś osiągnęła tą historią sukces!
    No i nareszcie mogę powiedzieć, że rozdział ma długość, która mi odpowiada! <3
    Trzymam kciuki, ily
    - Sosu xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ale to jest wciągające nawet po przeczytaniu pierwszego rozdziału! <3 Wszystko jest cudowne ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hah, no właśnie się zdziwiłam, że na nagłówku jest Luke, a tutaj mamy Ashtona - potrafisz trzymać w niepewności!

    Czekam na kolejne rozdziały, mam nadzieję, że będzie ich dużo! Już w samym tym wiele się dzieje :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. PS a z tym śmiechem dziecka to się trochę przestraszyłam, że jakieś dziecko psychiczne przyszło, masakra hahaha XD.

    OdpowiedzUsuń
  10. SŁOOOOODKIE TOOOO! :D JA SIĘ NIE BĘDĘ CZEPIAĆ NICZEGO, BO NIE JESTEM TAKA, KAŻDY ROBI BŁĘDY, NIE MA JAKŻE WIEEEEEELU BŁĘDÓW...BAM BAM BAAAAAAAM.
    ASHTI TY CHŁOPIE Z DZIEWCZĘCYM RECHOTEM LEL.
    FAJNIE FAJNIE WSZYSTKO FAJNIE. ALE...TAAAAA MAM JEDNO ALE XD KURWA NIE CZAJE DALEJ DLACZEGO ONA JEST TAKA WYJĄTKOWA!! ALE TO JESTEM JA....A MOŻE TU NIE BYŁO WYTŁUMACZENIA?? NIE SORRY TU NIE BYŁO LEL XD DOBRA IDE CZYTAĆ DALEJ :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaintrygowałaś mnie, naprawdę. Rozdział bardzo dobry !

    OdpowiedzUsuń