czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 10

Jeżeli nie czytacie notek pod rozdziałem, proszę byście tym razem to zrobili, ponieważ mam kilka spraw. 

Ashton's POV

          Mijał kolejny dzień. Słyszałem jak wskazówki zegara nieustannie tykają, co nie drażniło mnie ani trochę, ponieważ obojętne mi było wszytko. Powoli zaczynałem odpływać do krainy Morfeusza, ponieważ ten, kto mało śpi w nocy i nie je prawie w ogóle, ten jest bardzo senny za dnia.
          Usłyszałem huk w kuchni. Wydało mi się, że coś spadło. Obstawiałem, że szafka mogła nagle się zerwać, bo przecież miała swoje lata. Uznałem, że wypadałoby się tym zainteresować, więc ruszyłem w tamtym kierunku. Ponieważ ostatnie dnie nie ruszałem się z salonu, który znajdował się na pierwszym piętrze, musiałem tylko pójść do pomieszczenia naprzeciwko. Spodziewałem się tam ogromnego bałaganu i porozsypywanego jedzenia, ale nie zastałem go. Na środku kuchni leżał jakiś chłopak. Zszokowany podszedłem do niego. Chciałem pomóc mu wstać, ale zanim zdążyłem, sam to zrobił.
           - Auć - powiedział ochryple. - Teleportowanie jest dziwne - zaśmiał się, patrząc na mnie.
           Wyglądał na takiego, który spodziewał się kogo tu zastanie, co mnie z lekka zdziwiło. Nie wiedziałem już, co robić. Kim on jest? Co tutaj robi? Czym jest? Pytań było wiele, ale nie miałem odwagi zadać ani jednego.
            - Niezły też jest przeciąg podczas teleportacji - ponownie się się zaśmiał, co mimo wszystko wywołało uśmiech na mojej twarzy. Chłopak zaczął się otrzepywać, po czym potargał swoje włosy, by zaraz po tym je ułożyć. Oparłem się o framugę i uniosłem brew, czekając na wyjaśnienia. Świat, w którym istnieją demony i inne dziwne rzeczy jest już dla mnie całkiem normalny, ale po co ten dzieciak się teleportował do mnie do domu? - Oh! Wybacz, że się nie przedstawiłem - powiedział, po czym podszedł do mnie i wyciągnął rękę. - Jestem Calum, znajomy Leili.
             Moje ciało przeszedł dreszcz. Czy on..?. Nie możliwe. A może jednak? Mówił prawdę? Myślę, że moja mina w tym momencie była dość zabawna, bo byłem w cholernym szoku. A może to on zabrał Leile? Gdy tylko ta myśl przyszła mi do głowy od razu przybrałem pewniejszej siebie postawy, zmierzyłem go wzrokiem od góry do dołu i poważnie zapytałem.
              - Czemu miałbym ci ufać?
              Jego szczęka opadła w dół. Był zaskoczony, zdecydowanie. Dzieciak, tak myślę, bo dałbym mu mniej niż osiemnaście lat, schował jeszcze chwilę temu wyciąganą rękę do kieszeni bluzy. Zauważyłem też, że jego druga ręka jest zgięta i trzyma ją przy brzuchu, a na nadgarstku ma owiniętą jakąś szmatę.
              - Nie jestem w stanie ci niczego udowodnić, ale na słowo możesz mi wierzyć, że przysłała mnie tu Leila i powiedziała, że mogę ci zaufać. Skoro ja mam ufać tobie, ty musisz ufać mi - wytłumaczył się, błądząc wzrokiem gdzieś po mojej twarzy. Wydało mi się, że lustrował każdy milimetr mojej twarzy. Jakby tego było mało, ponownie przeszedł mnie dreszcz. - Trzęsiesz się, stary - zauważył.
             - M-może trochę - na szybko odpowiedziałem. - L-Leila cię przysłała? - Jąkałem się. - O-ona żyje?
            - Tak - potwierdził. Odetchnąłem z ulgą, chociaż nadal miałem setki pytań.
            - W takim razie okej - powiedziałem. - Ale, jeżeli mamy sobie ufać, to musimy być ze sobą szczerzy ponad wszystko - oznajmiłem.
            - Jeżeli mam być z tobą szczery, to wiedz, że potrzebujesz kąpieli. Twoje włosy są strasznie przetłuszczone - zaśmiał się. Rozłożyłem usta, by coś odpowiedzieć, ale jego odpowiedź mnie niestety zatkała, więc zacisnąłem usta w wąską kreskę. Chciałem, żebyśmy byli szczerzy, ale czegoś takiego się nie spodziewałem. - Marnie wyglądasz - dopowiedział. - Kiedy ostatni raz coś jadłeś? Jesteś samą skórą i kośćmi, a to ja byłem przetrzymywany przez demony pod ziemią i dostawałem tylko marne owoce i warzywa na cały dzień.
             - Co proszę?! - Niemalże krzyknąłem. - Ale jak to przetrzymywany? Leila też? - Dopytywałem.
             - To już długa historia. Opowiem ci wszystko, jak doprowadzisz się do porządku i ja też. I zamówimy jakieś porządne żarcie - powiedział, po czym złapał za moje ramie, a następnie wypchnął na wąski korytarz. - Gdzie mogę posiedzieć, jak ty będziesz się myć? - Zapytał. Ręką pokazałem znajdujący się obok, salon a sam pognałem piętro wyżej i za namową nowego kolegi odświeżyłem się.

***
              
             Pożyczyłem Calum'owi świeże ciuchy, które założył również po wzięciu kąpieli. Siedzieliśmy teraz w kuchni i brunet rozmyślał nad jedzeniem. Tymczasem ja mu się uważnie przyglądałem i porównywałem to, jak wygląda on w moich ciuchach, w porównaniu do mnie. Bez zastanowienia mogłem powiedzieć, że sto razy lepiej.
          - Masz może jakieś ulotki różnych knajp?- zapytał.
          - Nie, nigdy nic nie zamawiam.
          Wytrzeszczył oczy. Nigdy nic nie zamawiałem, ponieważ uważałem, że najpotrzebniejsze rzeczy mam w domu. Odżywiałem się tym, co miałem, a pizza czy frytki i tak szczęścia mi nie przynosiły.
          -  Znam numer do Pizza Hut na pamięć - powiedział zadowolony. - Masz telefon, prawda? - Jego brew powędrowała do góry, jakby zwątpił.
          - Jasne, że mam! - Wyciągnąłem z kieszeni spodni starą Nokię, po czym przekazałem ją Calumowi. Skrzywił się na jej widok. Okej, miałem dość stary telefon, ale lepszy wcale nie był mi do szczęścia potrzebny. I tak by mi go nie dał, więc po co się wysilać. Znajomych nie miałem, zatem telefon potrzebowałem tylko w razie czego i tyle.
           Brunet westchnął, po czym wykonał połączenie i zamówił pizzę, przy okazji dopytując się o dokładny adres. Powiedział też, że lepiej będzie, jak porozmawiamy, gdy będziemy najedzeni. Nie kłóciłem się z nim o to, tylko po prostu pozwalałem sobie na wszystkie jego pomysły. Pizza przyjechała w ciągu piętnastu minut. Miałem jeszcze trochę pieniędzy z ostatniej wypłaty, więc wręczyłem dostawcy gotówkę i zaniosłem karton do kuchni, gdzie Calum rozłożył już talerze i sztućce. Zadowolony siedział na jednym z krzeseł. Położyłem na stole kwadratowe pudło, po czym otworzyłem je. Zwykła pizza, a mógłbym przysiąc, że wywołała rewolucję w moim żołądku, bo poczułem mocny ucisk, gdy zapach jedzenia unosił się i docierał do moich nozdrzy. Dokładnie tak, upominał się, bo nie jadłem od dłuższego czasu. Brązowooki chłopak natychmiast nałożył sobie kawałek i posmarował pomidorowym sosem, po czym wziął gryza tak wielkiego, że zacząłem się zastanawiać, czy możliwe jest to, żeby tyle zmieściło się w ustach. Nie zwlekając, również sobie nałożyłem. Postanowiłem wypróbować biały sos, który jak się okazało, był czosnkowy. Zwykła pizza bez dodatków momentalnie wylądowała w moich ustach. Przeżuwałem powoli i delektowałem się każdym gryzem, w odróżnieniu do bruneta, który zabierał się już za drugi kawałek. Połknąłem to, co miałem w buzi, by się odezwać.
           - Zaraz się zadławisz. - W odpowiedzi uzyskałem tylko uśmiech od chłopaka, który miał wypchane usta i przypominał trochę wiewiórkę, która schowała żołędzie na zapas.
           - Wybacz, słabo mnie ostatnio karmili i tęskniłem za pizzą - oznajmił jednocześnie mlaskając.
           Wzruszyłem ramionami, po czym wróciłem do konsumowania posiłku. Po zjedzeniu dwóch i pół kawałka stałem się całkowicie pełny. Spojrzałem na Caluma, który z utęsknieniem wpatrywał się w karton, z którego zniknęła jego połowa pizzy.
            - Czuję się pełny, ale zjadłbym jeszcze - oświadczył.
            - Nie krępuj się - powiedziałem entuzjastycznie. - Ja i tak już nie mogę.
            Złapał za ostatni trójkąt w kartonie, a ja tymczasem dokończyłem połówkę. Mój żołądek zdecydowanie się skurczył, a chęć jedzenia nadal osiągała minimalny poziom. Myślami wracałem do Leili i ciągle zastanawiałem się, co obecnie się z nią dzieje. Nie mogłem się wręcz doczekać, aż Cal opowie mi wszystko.
            Po skonsumowanym posiłku brunet głośno beknął, po czym oparł się plecami na krześle i odchylił głowę do tyłu.
            - Dawno nie jadłem tak dobrze - oznajmił nie ruszając się, na co ja tylko głośno westchnąłem. - A ty nie? - Zapytał, wracając do normalnej pozycji. Wzruszyłem ramionami. - Dobra, dobra. Wiem o co ci chodzi.
            Eureka! Calum zrozumiał o co mi chodzi. To prawie, jak wygrać z rakiem. Miałem ochotę wstać i zacząć klaskać, ale uznałem, że nie będę aż tak wredny.
            - Zatem słucham - Poprawiłem się na krześle, by następnie oprzeć łokcie o blat stołu i podeprzeć na rękach brodę. Brunet cicho westchnął.
            Calum nie szczędził sobie szczegółów opowiadając mi, co się działo od porwania. Zabolało mnie, gdy wspomniał o kochankach, którzy są demonami. Moja Leila była demonem. Jak miałem to normalnie znieść? Więziono moją Leile. Zawsze to tak dobrze brzmiało. Moja Leila. Bo ona była moja. Oddał mi ją, by ją znowu zabrać. Mógł dopilnować tych idiotów. Mógł, ale tego nie zrobił. Czułem jak moja nienawiść do Luke'a rośnie, choć widziałem go dwa razy w życiu. Co z tego, że mnie uratował, skoro zrobił to, by znów zrujnować mi życie?
            Nawet nie zauważyłem, że łzy spływają po mojej twarzy. Dopiero Calum uświadomił mi to, ocierając kciukiem jedną z łez. Pokręciłem głową, po czym wstałem i odsunąłem krzesło. Słyszałem nawoływanie bruneta, ale jak dla mnie to było głuche wołanie w na tle moich myśli. Jedyne o czym teraz myślałem, to o samobójstwie, którego pragnąłem. Nic nie było w stanie zagłuszyć moich myśli, no bo jak. Zacisnąłem pięści i zrobiłem krok w kierunku wyjścia. Chciałem jak najszybciej odejść z tego świata, przecież mój byt tutaj i tak już nie miał sensu. W drogę wszedł mi nowy kolega, który trzymał teraz ręce na moim torsie.
             - O nie, nie, nie. Nie wyjdziesz stąd, mój drogi. Nie mam pojęcia, gdzie cię nogi niosą, ale na pewno nie zostawisz mnie tu samego. Nie po to jestem tutaj, zamiast w własnym domu - oznajmił.
             - Jak to? - Zmarszczyłem brwi. Wpatrywałem się w jego ciemne, czekoladowe oczy. Były jak otchłań, która wciągała i po prostu się w niej tkwiło.
             - Wiesz, że teraz jestem jednym z zaginionych nastolatków i musiałbym zeznać policji wszystko, a nawet gdybym to zrobił, to wysłali by mnie do psychiatryka. Wiesz to, prawda? Ashton, cholera, ja nie wiem nawet co bym powiedział rodzinie, a co dopiero policji. Wszystko tymczasem zeznałem obcemu mi facetowi i jeżeli teraz ten facet ma zamiar wyjść, to...
             - Dobra, dobra. Rozumiem - przerwałem mu, po czym podniosłem ręce do góry, dając mu znać, że się poddaję. - W takim razie co mamy teraz zrobić?
             Może byłem jeszcze po coś na tym świecie, a tego dowodem, jak i powodem był Calum. Może i nie była to moja wielka miłość, ale wyglądało na to, że będę teraz na niego skazany.
             - Nie wiem. Myślę, że będziemy musieli czekać, aż Leila nam się objawi i wszystko wytłumaczy. Tymczasem musimy przywrócić się do porządku. Reperowanie mojej psychiki po czymś takim trochę zajmie - zaśmiał się, chociaż nie było nic w tym zabawnego. Cal był jedną z tych osób, które śmiały się, gdy były zdenerwowane i pewnie nawet wtedy, gdy jest im smutno. - Poza tym mój nadgarstek też nie jest w najlepszej kondycji - uniósł wymienioną część ciała wyżej, by mi pokazać. Nadal była zawinięta w jakąś szmatkę.
             - Chcesz może odwiedzić szpital? - Starałem oderwać się wzrok od jego osoby, ale po prostu nie mogłem. Może po prostu osoby samotne tak mają, że szukają swojego wyższego miejsca(chyba mogę to tak nazwać) u każdej osoby, którą poznają. Brunet pokręcił głową, a następnie opuścił ręce wzdłuż ciała.
            - Ja, zarówno jak i moja biedna ręka, chcemy obejrzeć jakiś fajny film - obdarzył mnie kolejnym uśmiechem.
           - W takim razie chodźmy oglądać film - powiedziałem, po czym ruszyliśmy do salonu, gdzie przez dobrą godzinę wybieraliśmy film.

_______________________
Wiem, że nie czekaliście tygodnia, by dostać coś tak słabego, ale musiałam go napisać i przedstawić, co działo się z Hood'em. Mam ostatnio mało czasu, a brak chęci do pisania tego rozdziału już całkowicie mnie rozłożyły. Mimo wszystko postanowiłam go skończyć, byle tylko nie zawieszać znowu bloga.
Otóż kolejny raz mam wrażenie, że spieprzyłam sprawę, że wszystko, co piszę, jest bez sensu. Tyle rzeczy mogłam zrobić inaczej, a jednak je spieprzyłam ugh.
Dziękuję wszystkim, którzy wiernie czekają, którzy wypisują te wszystkie cholernie miłe komentarze, którzy udzielają się na twitterze no i Kindze, która ostatnio wyskoczyła mi z tekstem, że mogę być lepsza od Tolkiena czy Rowling. Od nich nigdy nie będę lepsza, ale i tak dziękuję, bo poczułam, że to jednak tym razem nie byle co. Jedyne co mogę obiecać, to to, że kolejne opowiadanie będzie lepsze niż to, a przynajmniej tak mi się zdaje :) Dziękuję za ściąganie kolejnych czytelników i za to, że jest was coraz więcej. Niby nic takiego, ale dla mnie znaczy to cholernie wiele. 7 tysięcy wejść na blogspocie, ponad 5 tysięcy do odczytu na wattpadzie. THANK YOU SO MUCH, YOU ARE AMAZING GUYS!!
Ogłoszenia parafialneeeee:
1) Ostatnio jedna dziewczyna zza granicy napisała, że widziała zwiastun i chciałaby, żeby opowiadanie było przetłumaczone na angielski. Twierdzi, że nie jedna osoba chciałaby czytać w tamtym języku, więc szukam kogoś, kto biegle posługuje się angielski (bo wiecie, że nie wszystko da się słowo w słowo przetłumaczyć) i chciałaby tłumaczyć. Bardzo mi na tym zależy, więc mam nadzieję, że między wami jest ktoś taki. A jeżeli nie, to pomoglibyście kogoś takiego znaleźć? x
2) W weekend mnie nie ma, tak więc kolejny rozdział, tak jak ten, pojawi się w ciągu tygodnia. 
Przypominam, że jeżeli chcecie być na bieżąco z każdą informacją o opowiadaniu, bądź poczytać spojlery to zapraszam na twittera opowiadania (@psychopathic), bądź jeżeli macie jakieś pytania to ask.fm/fraillou, oraz o tweetowaniu z hashtagiem #psychopathicFF

7 komentarzy :

  1. A co ten Calum nagle taki.. ożywiony? :D Eh, ja ta wolność wpływa na człowieka hahaha :D
    Ja chce żeby Leila była z Ashton'em ;c
    Ashla albo Leiton hihihih
    Jakie to bez sensu no ale.. :D
    Cudowny rozdział i nie mogę doczekać się następnych ;oo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się bo piszesz świetnie jak i pomysł na to opowiadanie jest genialne wiec być może to tylko chwilowa blokada także myślę że ci przejdzie ;)
    Dziękuję ze piszesz takie cudo nie za bardzo mogę napisać coś sensownego bo jestem z kumplami i nic sensownego nie przychodzi mi do głowy poprostu dziękuję ze piszesz takie genialne rozdziały, opowiadanie ;)
    @1DNiallerek

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny jak zawsze. Co więcej mogę powiedzieć? ;)
    Życzę weny ♥
    @justlove1D_69

    OdpowiedzUsuń
  4. "-jeżeli mamy sobie ufać, to musimy być ze sobą szczerzy ponad wszystko
    -Jeżeli mam być z tobą szczery, to wiedz, że potrzebujesz kąpieli. Twoje włosy są strasznie przetłuszczone"
    Cal taki szczery>>> haha
    hmm myślałam że będzie Leila pov a tu niespodzianka!
    ciekawe jak tam ona i Luke..
    znowu mi szkoda Ashtona, boję się że jak ona będzie z Hemmingsem to on się zabije... nie zniosłabym chyba tego (taa karolina żyje psychopatic mhm)
    toczę taką walkę czy chciałabym Leilę z Lucasem czy Ashtonem i nie mogę się zdecydować no...
    ciekawe kiedy znowu Mike się pojawi
    i kiedy Leila wróci do domu
    i co będzie z nią i pingwinkiem
    i co z Ashtonem
    i czy Calum zostanie z Ash'em
    a może Leila będzie z Lucasem a Ashton i Cal się w sobie zakochają
    no dobra dramatyzuję xd
    cudny rozdziałłł!
    kocham x
    @69_Nouis

    OdpowiedzUsuń
  5. Z.A.J.E.B.I.S.T.Y. rozdział!
    ~to wszystko co mam do powiedzenia xD

    OdpowiedzUsuń
  6. To mi ryje psychikę, ale i tak to kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. "-Jeżeli mam być z tobą szczery, to wiedz, że potrzebujesz kąpieli." tym tekstem Calum wygrał wszystko, cieszę się, że Cal nagle taki ożywiony.
    Nie nie nie nie nie nie nie Ashton NIE może się zabić. Nie zniosłabym tego ( tak, żyje tym ff, tak jestem normalna, przysięgam )
    Leila ratuj go
    Luke oddaj mu ją, zabijasz go
    Oni byli razem tacy awww
    Mike wracaj i porób Ash'a zazdrosnym.
    Lecę czytać dalej, kocham ♥ xx

    OdpowiedzUsuń