czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 9

przed przeczytaniem włącz: Crystallize [klik]

          Czekaliśmy w ciszy, aż zjawi się ktoś, kto miał nas wywołać, bo tak przynajmniej nam się zdawało. Przecież sami nie umieliśmy stąd wyjść. To była dziwna nora bez drzwi, a nawet nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy w jakiejś piwnicy, czy jeszcze głębiej pod ziemią. Nie obstawiałam niczego innego, bo moim zdaniem to nie miałoby sensu. I tak siedzieliśmy opierając się o siebie ramionami. 
           Nagle zaczęły się typowe oznaki, które uświadomiły nam, że lada moment pojawi się jakiś demon. Cal zdrową ręką złapał za moją, po czym spojrzał mi prosto w oczy.
           - Leila... - Powiedział cicho. Jego głos się łamał. Wiedział, że idą po nas i to miał być ten cały finał, w którym mogło się z nami stać wszystko. - Obiecaj mi coś.
           - Co takiego? - Zapytałam. W pokoju pojawiła się obce nam istoty, ale ignorowałam je. Chciałam odpowiedzi od Caluma.
           - Weź dziewięćdziesiąt dziewięć, a ja biorę dziewięćdziesiąt osiem.
 - Dobra - usłyszałam od nieznanych nam demonów. Ich głosy były niskie, więc wywnioskowałam, że to mężczyźni. Ogromne dryblasy, które przyszły nas zabrać.
            - Calum, mów - ponagliłam go, widząc, że przygląda się teraz ogromnym postaciom. Rzuciłam szybkie spojrzenie w ich kierunku, po czym ścisnęłam rękę Hood'a przypominając mu, że nadal jestem obok.
            - Obiecaj, że cokolwiek się stanie, będziesz walczyć i przeżyjesz - szepnął, a po jego policzku spłynęła łza. - Jesteś silna Lei, uda ci się. Ja jestem słaby, co możesz zauważyć, gdy spojrzysz na moje ręce – mówił.
            Nadal trzymałam jego rękę. Ogromny mężczyzna, który teraz znajdował się obok łóżka i chwytał Caluma za ramie, zmierzył mnie wzrokiem. Puściłam ją z wielkim bólem w sercu. Dopiero teraz zauważyłam, że dryblas ma w drugiej ręce worek, który po chwili założył Cal'owi na głowę. 
             - Nie jesteś słaby, Calum - powiedziałam głośno. - Jesteś silny, bardzo silny. Tylko osoby, które są naprawdę silne potrafią przejść przez to co ty i nadal żyć.
             Tylko tyle zdążyłam powiedzieć, ponieważ demon zniknął wraz z moim przyjacielem. Gotowało się we mnie. Byłam wściekła, jak nigdy. Zabrali Caluma, którego miałam chronić. Ale hej! Momencik poproszę... Czy to nie ja czasem byłam numer przed nim?
             - Rusz się - warknął mężczyzna, który miał zabrać mnie. – Ty byłaś numer wcześniej.
            Posłusznie wstałam, po czym dałam sobie założyć worek. Teraz liczyło się dla mnie tylko to, by odbić Caluma i walczyć o niego. Obiecałam sobie, że będę go chronić, tak? 
            Poczułam na kilka sekund dziwne uczucie w żołądku i brak gruntu. Cholera! Czy to było teleportowanie? Najprawdopodobniej tak. Po minięciu tego krótkiego czasu, znaleźliśmy się w chłodnym miejscu. Stałam jak na baczność i czekałam na przebieg wydarzeń.
             - Melduję dziewięćdziesiąt osiem - usłyszałam ponownie głos dryblasa. Puścił moje ramie, po czym pchnął do tyłu. Ku mojemu zdziwieniu upadłam tyłkiem na krzesło. Mojej uwadze nie umknęło też, że moje ręce właśnie są przywiązywane do podłokietników. 
             - Dziewczyna? - Znajomy, ochrypły głos zapytał.
             - Tak. Sama ją znalazłam - dziewczęcy głos wydawał się podekscytowany. Tak, jakby chciała się komuś podlizać. - Jest sprytna i dużo węszy. Kilka razy zauważyła, że ją śledzę. - Czy ta kobieta mówiła o mnie? Na to wyglądało, ale przecież ja wcale nie węszyłam. Po prostu wydawali się podejrzani i bywali tam gdzie ja. Czy to jest węszenie? Nie sądzę.
              - No, niech ci będzie - westchnął ochrypły głos. - Odsłonić jej twarz - rozkazał.
              Worek momentalnie zniknął. Otworzyłam oczy, które uprzednio były zamknięte, ponieważ materiał dostałby się do moich gałek i drażniłby je. Pomieszczenie było całe ciemne. Trochę przypominało jaskinie, do której po prostu dostali się jacyś ludzie. Dopóki mój wzrok nie dostosował się do światła, zdążyłam zauważyć, że naprzeciwko mnie, około ośmiu metrów dalej, stało biurko, na którym znajdowała się mała, biurowa lampka, która jako jedyna oświetlała to miejsce. O mebel opierała się jedna postać,  a kilka metrów dalej stały kolejne dwie.
               - Cholera - powiedział cicho ochrypły głos. Dopiero teraz zauważyłam, że należał on do tego blondyna, który opierał się o biurko. 
              Zaczęłam przyglądać się jego twarzy. Smukła, z ostrymi zarysami, lekko zadarty nosek, a potem jego oczy, które były niesamowite. Jasnobłękitne tęczówki, które, wydawało mi się, że znałam, skupione były skupione na mojej postaci. Próbowałam sobie przypomnieć, gdzie wcześniej widziałam te oczy, bo widziałam je na pewno. Przy okazji spojrzałam jeszcze na te dwie postacie, które stały obok. Był to chłopak od jedzenia oraz Jennifer Trump, bo któż by inny? Okazuje się, że to ona próbuje się podlizać blondynowi, który najwidoczniej jest tym ich całym szefem. Wygląda dość młodo, jak na taką rolę. Wróciłam wzrokiem do niego. Wydawało mi się, że myśli. Nadal opierał się o mebel, ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej, przygryzając wargę. Zmierzył wzrokiem mnie, a następnie gniewnie spojrzał na swoich pracowników(o ile tak ich mogę nazwać).
              - Idioci - powiedział cicho. - Idioci - powtórzył głośniej. Pomyślałam, że był zły, choć jeszcze nie wiedziałam dlaczego.
             Jego głos znałam i to bardzo dobrze. Poczułam mocny ucisk zarówno w czaszce, jak i klatce piersiowej. Zacisnęłam oczy z bólu. Momentalnie jakbym odpłynęła. Poczułam jakby moje ciało zrobiło się słabe, a przy okazji widziałam setki różnych scen. Każda ukazywała tylko jedną postać... Luke.
           
             "Nie musisz tego robić, Lukey" usłyszałam najprawdopodobniej swój głos. Chwilę później głaskałam go po policzku, a on tylko wpatrywał się we mnie z miną zbitego szczeniaka.
 Koniec.

             "Gdzie idziemy, Lukey?" ponownie się odezwałam, chciaż był to inny czas i inne miejsce. Trzymałam jego rękę. Szedł przede mną, a ja podążałam za nim. Obrócił się, przysunął bliżej z uśmiechem na ustach, po czym odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, a następnie odpowiedział: "Tam, gdzie będziesz bezpieczna już zawsze."
Koniec.

          "Kocham cię, Luke. Mam gdzieś ten cały świat. Mam gdzieś to, czym jesteśmy. Dlaczego tak bardzo chcesz to zaprzepaścić?" – pytałam. On tylko pokręcił głową. „Nie chcę” – odpowiedział w końcu. – „Nigdy nie chciałem. Musiałbym być wyprany z uczuć, by posunąć się do czegoś takiego.
         Koniec.

         „Przestań, Luke! Ciągle tylko robisz to, co chce twój ojciec. Nie możesz zrobić czegoś, by go powstrzymać?! – Krzyczałam. Blondyn chodził w kółko po pomieszczeniu, podczas gdy ja siedziałam na ziemi, opierając się o ścianę. Myślał, wiem to. Ciągle szukaliśmy rozwiązania, choć na marne. „Mam plan” – w końcu powiedział. – „Nie spodoba ci się on.”
         Koniec.

         Poczułam jakbym upadła. Coś na wzór mini zawału. Jakby ktoś nagle wyrwał mnie z jakiegoś snu. Tyle, że to nie był sen. To się zdarzyło naprawdę. Przypomniałam sobie całą moją przeszłość, co przyniosło ze sobą wszystkie uczucia. Wiedziałam, że stoi teraz przede mną osoba, którą kocham nad życie. Ale co się stało? Dlaczego miałam amnezje?! To sprawka Luke’a i jego planu, prawda? Mówił przecież, że mnie kocha. Okazywał to. Był w stanie coś takiego zrobić?
         W mojej głowie zadźwięczały słowa „Musiałbym być wyprany z uczuć, by posunąć się do czegoś takiego”. Wszystko stało się dla mnie jasne. Lucas sprawił, że dotknęła mnie amnezja, a sam siebie wyzbył z uczuć. To by było logiczne, prawda? Na moje szczęście wiedziałam jak mu je przywrócić, ale to była tylko kwestia czasu, bo potrzebowałam tylko chwili, by się wydostać z pułapki.
         - Mówiłem, do cholery jasnej, że nie chce żadnych dziewczyn, to się kurwa mać uparłaś i przyniosłaś jeszcze do tego tę jedyną, której najmniej tu potrzebuję! – Krzyknął blondyn.
         Przyznam, że zabolało mnie to. Trudno, żeby nie bolało, skoro tak bardzo go kocham, prawda? Chciałam krzyknąć „Hej, Luke! Co ty wygadujesz?!”, ale to i tak by nie miało sensu. Wiedziałam na czym polega wyzbycie się uczuć, więc to i tak by nic nie pomogło. A nawet jeśli, to w tak małym stopniu, że aż szkoda gadać.
         - Ale... – Jęknęła Jennifer.
         - Żadnego, pieprzonego „ALE” – krzyczał wkurzony Lucas. – Skończeni kretyni, kurwa mać!
         - Lukey, to ty jesteś idiotą – nie wytrzymałam i się odezwałam. I tak nie był w stanie mnie skrzywdzić, chociaż nie czuł już tego co kiedyś i tak nadal było nade mną coś, co mnie chroniło.
 Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach żal i tęsknotę. Zastanawiałam się, co sprawiło, że jego uczucia powoli wradcały. Mój głos? A może to, że jako jedyna powiedziałam do niego „Lukey”. Myślę, że nikt tak do niego nie mówił, więc przez te słowa, coś mogło się w nim złamać. Skrzywił się, podobnie jak i jego poddani. Teraz tylko tak byłam w stanie nazwać osoby, które pracowały dla Luke’a. Wziął ich pod swoje skrzydła tylko i wyłącznie do czystej korzyści.
         - Mówię ci, Lukey. Jesteś skończonym kretynem. Posunąłeś się do czegoś, czego nie powinieneś! – Krzyknęłam. Chciałam wstać, ale przypomniałam sobie, że nadal jestem związana. Z resztą... Kogo to obchodzi? Jednym szarpnięciem pozbyłam się sznurów i ruszyłam pewnym krokiem w strone blondyna. Oczy wszystkich obecnych w tym dziwnym pomieszczeniu, którego końca nie było widać, skierowane były na mnie. – Ty pieprzony dupku! Co chciałeś zrobić?! Pozbywanie się mnie było rozwiązaniem?! – Stałam teraz twarzą w twarz z Lucasem.
- Nie podchodź bliżej – szepnął, spuszczając wzrok.
- Lukey... – Powiedziałam cicho. – Dlaczego to zrobiłeś? – Zapytałam, wyciągając dłoń w kierunku jego twarzy. Złapałam za jego policzek, po czym musnęłam go kciukiem. Chłopak uniósł wzrok, więc uśmiechnęłam się najcieplej jak tylko mogłam, czyli z troską. Poczułam jak wzdryga. Tak, to jego uczucia wracały. – Lukey... – szepnęłam, by ponaglić go do odpowiedzenia mi.
- Ja... Ugh – odezwał się. – Nie mogę ci powiedzieć – mówił. – Nie teraz, nie przy nich.
Spojrzałam na, jak się okazało ponad osiemdziesiątkę osób, które nagle wyłoniło się z ciemności, jakie panowały dookoła nas. Odeszłam od blondyna, po czym obróciłam się wokół własnej osi. Z ponad osiemdziesięciu osób, rozpoznałam siedem. Chłopak od jedzenia, Jennifer, dwójka dryblasów, którzy trzymali Caluma z workiem na głowie, blon dziewczyna, której wyrywałam notes w szpitalu oraz pewna osoba, której obecność zaskoczyła mnie najbardziej, pan Tomlinson.
- Pójdziemy porozmawiać gdzie indziej, ale najpierw uwolnimy tego chłopaka – wskazałam na Caluma.
- Tego chłopaka? – Usłyszałam jego zdzwiony głos.
- Tak – powiedziałam, przy okazji jednym ruchem przyciągając go do siebie.
Zdjęłam z jego głowy worek, uśmiechając się. Był taki przerażony, ale jego obawy już minęły. Złapałam ręką za jego ramię, po czym potarłam.
- Boję się ciebie, Leila – szepnął.
- Leilana – poprawiłam go. – I nie masz się czego bać. Obiecałam przecież, że będę cię cię chronić.
- Nadal jesteśmy wśród demonów – powiedział, po czym zasłonił usta dłońmi. Prawdopodobnie uświadomił sobie, że ja również nim jestem. Roześmiałam, po czym przysunęłam go bliżej siebie i przytuliłam.
- Zaraz znajdziesz się w bezpiecznym miejscu. Opowiesz chłopakowi, którego tam spotkasz, co się działo. Możesz mu zaufać, okej? – Odsunęłam się odniego. Wpatrywał się we mnie, a ja tymczasem czekałam na odpowiedź. – Calum – ponagliłam.
- Niech ci będzie – westchnął.
Jednym dotknięciem posłałam go do domu Ashtona. Ah, Ashton. Musiałam mu również złożyć wizytę i dowiedzieć się, co właściwie Luke zrobił, by ten mnie przyjął. Fakt, Lucas miał mi właśnie opowiedzieć wszystko, ale tak dla pewności chciałam wersje obojga. Z resztą Irwinowi też się należały wyjaśnienia, prawda?
Wróciłam do blondyna, złapałam za jego rękę, po czym przeniosłam nas do miejsca, które kiedyś nazywaliśmy naszym. Było to wzgórze, gdzieś w Nowej Zelandii. Nikt tutaj raczej nie bywał, a widok był nieziemski. Siedzieliśmy, na trawie, a nasze ramiona stykały się ze sobą. Położyłam swoją dłoń na dłoni Luke’a, po czym spojrzałam na niego. Jego oczy były przymróżone, a jego wzrok niemalże wbijał się w zachodzące słońce.
- Lukey, powiesz mi w końcu dlaczego? – Ścisnęłam jego rękę. Odwrócił swoją głowę w przeciwnym kierunku, niż mój. – Lukey, powiedz...
- Chciałem go zniszczyć. Chciałem zebrać armie, ale wiedziałem, że się nie zgodzisz, bo mówiłaś, że wykorzystywanie niewinnych ludzi nie wchodzi w grę, więc potrzebowałem na chwilę cię odsunąć, ale nie byłem w stanie. Wiedziałem, że skrzywdzę cię tym i nie mogłem znieść takiej myśli, więc pozbyłem się uczuć i zamknąłem twoje wspomnienia w klatce. Musiałem też znaleźć ci bezpieczne miejsce, a Ashton wydał mi się idealny, ale musiałem go czymś zachęcić. Musiałem mu dać ciebie jako istotę, która będzie z nim już zawsze, bo inaczej by się zabił. Był samotny i szalony, ale z natury naprawdę kochany. Tylko on mógł się tobą zaopiekować – wyjaśnił.
Nadal na mnie nie spoglądał, a jego uczucia go niszczyły, tak samo jak i moje mnie. Bolało, bardzo bolało to, co zrobił, ale kochałam go zbyt mocno, by go teraz zostawić, czego on nie przewidział.
- Wiesz, Lukey – zaczęłam. Trochę zraziło mnie to, że nadal na mnie nie spojrzał, ale w ostatniej chwili wolną ręką złapałam za jego podbródek, by obrócić go w moją stronę. Przysunęłam się do niego i teraz nasze twarze dzieliły tylko milimetry. Czułam jego oddech na swojej twarzy, a jego szeroko otwarte oczy wpatrywały się teraz w moje. – Jesteś idiotą, bo pomyślałeś, że to wypali, ale wiesz co? Jesteś moim idiotą i nie ważne co ze mną zrobisz, gdzie mnie wyślesz, ja i tak do ciebie wrócę – oznajmiłam z pewną powagą. – A wiesz czemu? – Blondyn pomachał przecząco głową. – Bo cię kocham – powiedziałam cicho.
- Ja też cię kocham – odpowiedział, a zaraz po tym złączył nasze usta w długim pocałunku.





__________________________________________
Sooo. MY FEELINGS OMG OMG OMG
Wy też teraz fangirlujecie? Czy to normale, że fangirluje pisząc opowiadanie? Haha teraz będę się z tego śmiać xD
To co? Wymyślamy złączenie imion Leili i Luke’a? Dawajcie propozycje w komentarzach, a do następnego rozdziału wybierzemy najlepsze (wszystko napiszę na twitterze @psychopathicFF).

W tym rozdziale tyle się działo... Strasznie dużo serca w niego włożyłam i muszę przyznać, że to drugi rozdział, z którego jestem zadowolona. Pierwszym był rzecz jasna trzeci, więc wow, sporo od niego minęło.
Nooo i pojawiło się wspomnienie o ojcu Luke'a, ale on zostanie dodany do bohaterów wraz z pojawieniem się w opowiadaniu 'osobiście' :)
Musze wam się przyznać, że płakałam pisząc początek. Powiedzmy, że ten temat z Calumem jest mi bliski i no cóż... Po prostu wzruszył mnie i beczałam jak małe dziecko J
Poza tym moja walka z internetem ugh <<<<<<<<
Rozdział pojawiłby się w środę, ale jak na złość internet nagle przestał działać. Milutko, nie powiem, że nie -.- . Dałam za to duży spojler, nie wiem czy wszyscy widzieli, więc ponownie zapraszam na twittera opowiadania J
Poza tym THANK YOU SO MUCH! I LOVE YOU GUYS! Wasze wszystkie komentarze są przecudowne (oczywiście jeszcze większe podziękowania dla tych, którym chciał się napisać swoje przemyślenia, czyli tak zwany dłuższy komentarz)! Jak czytałam, że niektórzy z was żyją tym opowiadaniem, to nie mogłam przestać się uśmiechać. Kurde, to jest takie cudowne.. Nie mogę tego opisać. I powiem wam, że moja mordka się również cieszy, gdy widzi jak wasza liczba wzrasta, więc misiaki... Informujcie wszystkich! Koleżanki, twittera, mame, babcie, psa czy kurz o tym, że istnieje takie opowiadanie jak Psychopathic (haha wiem, że i tak tego nie zrobicie, ale jest cień nadzieji więc ciii),bo być może 1/10 osób, które poinformujecie, stanie sie moim czytelnikiem :D A byłoby bardzo miło, bo to sprawia, że mam ochotę pisać, a nie zostawić bloga w pizdu jak poprzednie :3
Wiecie, moje zdanie jest takie, że nie jestem jakaś utalentowana i nie piszę jakoś najlepiej na świecie, ale widząc, że komuś podoba się to, co robię, zaczynam wierzyć, że nie jestem tak do końca beznadziejna i chętniej ćwiczę pisanie. Przypominam sobie, że są ludzie, którzy cenią to, co robię i wtedy przychodzi myśl...A co jeżeli byłoby ich kiedyś więcej? Podzielę się z wami, że od wielu, wielu, wieeeelu lat pragnę zostać pisarką i mam nadzieję, że dojdzie to kiedyś do skutku i jakaś moja książka zostanie wydana, co by było naprawdę niesamowite. Ale, żeby do tego doszło to nie obejdę się bez pomocy ludzi z internetu, którzy będą w stanie określić, czy to już ten moment, kiedy powinnam to robić zawodowo. Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze dużo ćwiczeń, ale porównując to opowiadanie(i ilość jego czytelników) do pierwszego, jakie publikowałam(nadal jest w sieci haha) każdy przyzna, że są duże postępny. Minęły już ponad dwa lata odkąd publikuję, więc co będzie za kolejnych kilka? Po prostu potrzebuję mocnego kopniaka, jakim jesteście wy. Tak więc przypominam o hashtagu #Psychopathic i jeszcze raz kocham was! A teraz komentujcie x








14 komentarzy :

  1. Tak bardzo pokoje bez drzwi i okien xD
    "Amnezję", "blond". Zjadasz literki i końcówki. Brak śniadania? xD
    Mam fangirling *o*
    Znaczy to było do przewidzenia, że Leilę i Luke'a połączy jakieś uczucie, ale nie sądziłam, że to już było w przeszłości xD
    Wgl ona jakaś niezdecydowana xD raz każe na siebie mówić Leila, a raz Leilana. No wtf >.<
    Dalej przeszkadza mi ta za duża czcionka ._.
    Może po tym, że mało spałam, nic więcej nie dostrzegam z błędów xD
    Jeju ten rozdział >>>>>
    Demony i wszystkie inne nadprzyrodzone postacie >>>
    W sumie nawet liczyłam, na demon-anioł. Takie wiesz.. dwa różne "światy" i blablabla przezwyciężają dla miłości. Takie typowe sweet xD
    Albo o *o* że Leila ma większą moc od Luke'a i że on się jej boi xD też by było ciekawe.
    No nic xD pozostaje czekać na next :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo emocjonalny! Bdb piszesz, okazujesz emocje i lubie twój styl budowania zdań :) Czytam dużo, więc wiem troszkę o tym. Rozwijaj się dalej, czekamy na dalsze rozdziały 👌👌

    OdpowiedzUsuń
  3. Sjskskdjxjska boze nie wiem co powiedziec, czesto nie lubie takich "fantastycznych" opowiesci lecz do tego ff coraz bardziej sie przekonuje, ciesze sie ze trafilam wczoraj na nie na tt. I fnskskkzks ona i Luke? To on ma uczucia? Zastanawiam sie co teraz bedzie z Ashem i Calem. Szkoda mi Asha strasznie:( Nie wiem co jeszcze powiedziec. Ale na pewno nie przestane czytac tego ff. Zakochalam sieeeee. na tt: @niallfoodx3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww <3 Jeju Leila i Luke to takie kochane <3 Ale co z moim Ash'em? Leila zostawi go dla Luke'a i on znowu będzie chciał się zabić x.x Nie nie nie. Tak na pewno nie może być. No ale liczę na Ciebie i mam nadzieję, że nie zostawisz Ash'a samego hahaha.
    Jejku ty tak wspaniale piszesz, że przeczytałabym wszystko jeszcze raz od początku ale jest zbyt leniwa lmfao
    Nie mogę doczekać się następnego! *o*
    Kocham Cię! Pisz dalej i rozwijaj się a ja będę czekać aż Twoje książki pojawią się w sklepach! Możesz być pewna, że je kupię haha <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział dbsvskdflsbwb. *.* najlepsze opowiadanie tego typu jakie czytałam (w sensie demony itp. )
    Kocham to, kocham. Codziennie sprawdzam czy jest kolejny rozdział, a jak już jest to zaczynam świrować xDD.
    Ich pocałunek djsgshslssg zaczęłam świrować jeszcze bardziej do tego piszczeć w poduszkę ;)
    Nie będę się rozpisywać za bardzo, wiem, że lubisz długie komentarze, ale nie umiem takich pisać :///
    Świetnie piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ale co z Ashem ^.- ?
    Opowiadanie świetne! Uwielbiam to, że piszesz w sposób prosty, przekazując nam przy tym wszystkie potrzebne informacje...
    Czyt. to jest ŚWIETNE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow *.*
    Biedny Calum :c Strasznie mi go szkoda. To co przerzył odbiło mu sie pewnie na psychice a teraźniejsze zdarzenia mu nie pomagają.
    Teraz pecałunek! <3 Niespadziewałam się żę ona sobie to przypomni. Te wspomnienia tak szybko wracają... Lukey wspomnienia Cię i tak dopadną!!!! heuheuheuehu Świruję XD
    Wiem, że cieszą Cię długie komentarze, ale nie umiem ich pisać :|
    Życzę Ci weny i takich pomysłów! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie moje pytania przynajmniej te co poniektóre doczekały się odpowiedzi *o* rozdział cudeńko uwielbiam to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAA JPRDL PISZ NEXTA BLAGAM *~* Moj ulubiony blog. Najbardziej wciagajaca historyjka ×.× Napisz ksiazke :> I imie polaczenia Luke'a + Leili = Lukeila :D ♡
    Awww.. Jestem tak bardzo ciekawa co sie stanie w nastepnych rozdzialach *~* Moze Ashton bedzie zazdrosny? Moze Leila sie zakocha w Irwinie? Moze go odrzuci i bedzie z Luke'iem? Awwww.. ♡
    ~ CrazyFunFan ~

    OdpowiedzUsuń
  10. jeeeeeeeeeeeeej czyli jednak pingwin i Leila są ze sobą blisko
    ale..
    tak bardzo cholernie mocno mi szkoda Ashtona
    On był (i jest) taki kochany i..
    tak jakoś chcę żeby byli razem bo
    bo nie wiem ale oni tak do siebie pasują
    szkoda mi Ash'a no
    biedny mój skarbek :(
    ale mam pewnie takie zamiłowanie do Ash'a i Leili bo tak właściwie to od początku są "tylko oni"
    rozdział cudny, mimo biednego Ashtona (się uparłam..)
    kocham x
    @69_Nouis

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne serio! Ale jednego nie ograniam czy nasz kochany Niall to Luke czy Ash?

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Pojechałaś mi po uczuciach z tym rozdziałem :< Aoxiwoxkwodkeoxekxiwockenfoejce! ♡ tylko tyle jestem w stanie powiedzieć i to musi wystarczyć :( :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Fangirling poziom hard >>>>>>>
    To jest takie gsjajauxhwgwushs *-* Luke bezuczuciowy potwór powiedział 'kocham Cię'? Awww Lei nieźle na niego działa. To takie urocze, że Ashton dostał Lei po to by się nie zabił, ale Jennifer spierdoliła sprawę (a za razem połączyła Luke'a i Lei) bo Ash teraz nie je, nie kąpie sie,, nie wychodzi z domu... oddajcie mu ją! :) Szczerze mówiąc popłakałam się, ale to nie ważne....
    Moje emocje <>><>><>>><>>>><<<>>>
    Lece czytać dalej, kooocham <3 xx

    OdpowiedzUsuń