przed przeczytaniem włącz: Crystallize [klik]
Czekaliśmy w ciszy, aż zjawi się ktoś, kto miał nas wywołać, bo tak przynajmniej nam się zdawało. Przecież sami nie umieliśmy stąd wyjść. To była dziwna nora bez drzwi, a nawet nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy w jakiejś piwnicy, czy jeszcze głębiej pod ziemią. Nie obstawiałam niczego innego, bo moim zdaniem to nie miałoby sensu. I tak siedzieliśmy opierając się o siebie ramionami.
Czekaliśmy w ciszy, aż zjawi się ktoś, kto miał nas wywołać, bo tak przynajmniej nam się zdawało. Przecież sami nie umieliśmy stąd wyjść. To była dziwna nora bez drzwi, a nawet nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy w jakiejś piwnicy, czy jeszcze głębiej pod ziemią. Nie obstawiałam niczego innego, bo moim zdaniem to nie miałoby sensu. I tak siedzieliśmy opierając się o siebie ramionami.
Nagle zaczęły się typowe
oznaki, które uświadomiły nam, że lada moment pojawi się jakiś demon. Cal zdrową
ręką złapał za moją, po czym spojrzał mi prosto w oczy.
- Leila... - Powiedział
cicho. Jego głos się łamał. Wiedział, że idą po nas i to miał być ten cały
finał, w którym mogło się z nami stać wszystko. - Obiecaj mi coś.
- Co takiego? -
Zapytałam. W pokoju pojawiła się obce nam istoty, ale ignorowałam je. Chciałam
odpowiedzi od Caluma.
- Weź dziewięćdziesiąt
dziewięć, a ja biorę dziewięćdziesiąt osiem.
-
Dobra - usłyszałam od nieznanych nam demonów. Ich głosy były niskie, więc wywnioskowałam,
że to mężczyźni. Ogromne dryblasy, które przyszły nas zabrać.
- Calum, mów -
ponagliłam go, widząc, że przygląda się teraz ogromnym postaciom. Rzuciłam
szybkie spojrzenie w ich kierunku, po czym ścisnęłam rękę Hood'a przypominając
mu, że nadal jestem obok.
- Obiecaj, że cokolwiek
się stanie, będziesz walczyć i przeżyjesz - szepnął, a po jego policzku
spłynęła łza. - Jesteś silna Lei, uda ci się. Ja jestem słaby, co możesz
zauważyć, gdy spojrzysz na moje ręce – mówił.
Nadal trzymałam jego
rękę. Ogromny mężczyzna, który teraz znajdował się obok łóżka i chwytał Caluma
za ramie, zmierzył mnie wzrokiem. Puściłam ją z wielkim bólem w sercu. Dopiero
teraz zauważyłam, że dryblas ma w drugiej ręce worek, który po chwili założył
Cal'owi na głowę.
- Nie jesteś
słaby, Calum - powiedziałam głośno. - Jesteś silny, bardzo silny. Tylko osoby,
które są naprawdę silne potrafią przejść przez to co ty i nadal żyć.
Tylko tyle
zdążyłam powiedzieć, ponieważ demon zniknął wraz z moim przyjacielem. Gotowało
się we mnie. Byłam wściekła, jak nigdy. Zabrali Caluma, którego miałam chronić.
Ale hej! Momencik poproszę... Czy to nie ja czasem byłam numer przed nim?
- Rusz się -
warknął mężczyzna, który miał zabrać mnie. – Ty byłaś numer wcześniej.
Posłusznie wstałam, po
czym dałam sobie założyć worek. Teraz liczyło się dla mnie tylko to, by odbić
Caluma i walczyć o niego. Obiecałam sobie, że będę go chronić, tak?
Poczułam na kilka sekund
dziwne uczucie w żołądku i brak gruntu. Cholera! Czy to było teleportowanie?
Najprawdopodobniej tak. Po minięciu tego krótkiego czasu, znaleźliśmy się w
chłodnym miejscu. Stałam jak na baczność i czekałam na przebieg wydarzeń.
- Melduję
dziewięćdziesiąt osiem - usłyszałam ponownie głos dryblasa. Puścił moje ramie,
po czym pchnął do tyłu. Ku mojemu zdziwieniu upadłam tyłkiem na krzesło. Mojej
uwadze nie umknęło też, że moje ręce właśnie są przywiązywane do
podłokietników.
- Dziewczyna? -
Znajomy, ochrypły głos zapytał.
- Tak. Sama ją
znalazłam - dziewczęcy głos wydawał się podekscytowany. Tak, jakby chciała się
komuś podlizać. - Jest sprytna i dużo węszy. Kilka razy zauważyła, że ją
śledzę. - Czy ta kobieta mówiła o mnie? Na to wyglądało, ale przecież ja wcale
nie węszyłam. Po prostu wydawali się podejrzani i bywali tam gdzie ja. Czy to
jest węszenie? Nie sądzę.
- No, niech ci
będzie - westchnął ochrypły głos. - Odsłonić jej twarz - rozkazał.
Worek momentalnie
zniknął. Otworzyłam oczy, które uprzednio były zamknięte, ponieważ materiał
dostałby się do moich gałek i drażniłby je. Pomieszczenie było całe ciemne.
Trochę przypominało jaskinie, do której po prostu dostali się jacyś ludzie.
Dopóki mój wzrok nie dostosował się do światła, zdążyłam zauważyć, że
naprzeciwko mnie, około ośmiu metrów dalej, stało biurko, na którym znajdowała
się mała, biurowa lampka, która jako jedyna oświetlała to miejsce. O mebel
opierała się jedna postać, a kilka metrów dalej stały kolejne dwie.
- Cholera -
powiedział cicho ochrypły głos. Dopiero teraz zauważyłam, że należał on do tego
blondyna, który opierał się o biurko.
Zaczęłam
przyglądać się jego twarzy. Smukła, z ostrymi zarysami, lekko zadarty nosek, a
potem jego oczy, które były niesamowite. Jasnobłękitne tęczówki, które,
wydawało mi się, że znałam, skupione były skupione na mojej postaci. Próbowałam
sobie przypomnieć, gdzie wcześniej widziałam te oczy, bo widziałam je na pewno.
Przy okazji spojrzałam jeszcze na te dwie postacie, które stały obok. Był to
chłopak od jedzenia oraz Jennifer Trump, bo któż by inny? Okazuje się, że to
ona próbuje się podlizać blondynowi, który najwidoczniej jest tym ich całym
szefem. Wygląda dość młodo, jak na taką rolę. Wróciłam wzrokiem do niego.
Wydawało mi się, że myśli. Nadal opierał się o mebel, ze skrzyżowanymi rękoma
na klatce piersiowej, przygryzając wargę. Zmierzył wzrokiem mnie, a następnie
gniewnie spojrzał na swoich pracowników(o ile tak ich mogę nazwać).
- Idioci -
powiedział cicho. - Idioci - powtórzył głośniej. Pomyślałam, że był zły, choć
jeszcze nie wiedziałam dlaczego.
Jego głos znałam i
to bardzo dobrze. Poczułam mocny ucisk zarówno w czaszce, jak i klatce
piersiowej. Zacisnęłam oczy z bólu. Momentalnie jakbym odpłynęła. Poczułam
jakby moje ciało zrobiło się słabe, a przy okazji widziałam setki różnych scen.
Każda ukazywała tylko jedną postać... Luke.
"Nie musisz tego robić,
Lukey" usłyszałam najprawdopodobniej swój głos. Chwilę później głaskałam
go po policzku, a on tylko wpatrywał się we mnie z miną zbitego szczeniaka.
Koniec.
"Gdzie
idziemy, Lukey?" ponownie się odezwałam, chciaż był to inny czas i inne
miejsce. Trzymałam jego rękę. Szedł przede mną, a ja podążałam za nim. Obrócił
się, przysunął bliżej z uśmiechem na ustach, po czym odgarnął kosmyk moich
włosów za ucho, a następnie odpowiedział: "Tam, gdzie będziesz bezpieczna
już zawsze."
Koniec.
"Kocham cię, Luke.
Mam gdzieś ten cały świat. Mam gdzieś to, czym jesteśmy. Dlaczego tak bardzo
chcesz to zaprzepaścić?" – pytałam. On tylko pokręcił głową. „Nie chcę” –
odpowiedział w końcu. – „Nigdy nie chciałem. Musiałbym być wyprany z uczuć, by
posunąć się do czegoś takiego.
Koniec.
„Przestań, Luke!
Ciągle tylko robisz to, co chce twój ojciec. Nie możesz zrobić czegoś, by go
powstrzymać?! – Krzyczałam. Blondyn chodził w kółko po pomieszczeniu, podczas
gdy ja siedziałam na ziemi, opierając się o ścianę. Myślał, wiem to. Ciągle
szukaliśmy rozwiązania, choć na marne. „Mam plan” – w końcu powiedział. – „Nie
spodoba ci się on.”
Koniec.
Poczułam jakbym
upadła. Coś na wzór mini zawału. Jakby ktoś nagle wyrwał mnie z jakiegoś snu.
Tyle, że to nie był sen. To się zdarzyło naprawdę. Przypomniałam sobie całą
moją przeszłość, co przyniosło ze sobą wszystkie uczucia. Wiedziałam, że stoi
teraz przede mną osoba, którą kocham nad życie. Ale co się stało? Dlaczego
miałam amnezje?! To sprawka Luke’a i jego planu, prawda? Mówił przecież, że
mnie kocha. Okazywał to. Był w stanie coś takiego zrobić?
W
mojej głowie zadźwięczały słowa „Musiałbym być wyprany z uczuć, by posunąć się
do czegoś takiego”. Wszystko stało się dla mnie jasne. Lucas sprawił, że dotknęła
mnie amnezja, a sam siebie wyzbył z uczuć. To by było logiczne, prawda? Na moje
szczęście wiedziałam jak mu je przywrócić, ale to była tylko kwestia czasu, bo
potrzebowałam tylko chwili, by się wydostać z pułapki.
-
Mówiłem, do cholery jasnej, że nie chce żadnych dziewczyn, to się kurwa mać
uparłaś i przyniosłaś jeszcze do tego tę jedyną, której najmniej tu potrzebuję!
– Krzyknął blondyn.
Przyznam,
że zabolało mnie to. Trudno, żeby nie bolało, skoro tak bardzo go kocham,
prawda? Chciałam krzyknąć „Hej, Luke! Co ty wygadujesz?!”, ale to i tak by nie
miało sensu. Wiedziałam na czym polega wyzbycie się uczuć, więc to i tak by nic
nie pomogło. A nawet jeśli, to w tak małym stopniu, że aż szkoda gadać.
-
Ale... – Jęknęła Jennifer.
-
Żadnego, pieprzonego „ALE” – krzyczał wkurzony Lucas. – Skończeni kretyni,
kurwa mać!
-
Lukey, to ty jesteś idiotą – nie wytrzymałam i się odezwałam. I tak nie był w
stanie mnie skrzywdzić, chociaż nie czuł już tego co kiedyś i tak nadal było
nade mną coś, co mnie chroniło.
Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach żal
i tęsknotę. Zastanawiałam się, co sprawiło, że jego uczucia powoli wradcały.
Mój głos? A może to, że jako jedyna powiedziałam do niego „Lukey”. Myślę, że nikt
tak do niego nie mówił, więc przez te słowa, coś mogło się w nim złamać.
Skrzywił się, podobnie jak i jego poddani. Teraz tylko tak byłam w stanie
nazwać osoby, które pracowały dla Luke’a. Wziął ich pod swoje skrzydła tylko i
wyłącznie do czystej korzyści.
-
Mówię ci, Lukey. Jesteś skończonym kretynem. Posunąłeś się do czegoś, czego nie
powinieneś! – Krzyknęłam. Chciałam wstać, ale przypomniałam sobie, że nadal
jestem związana. Z resztą... Kogo to obchodzi? Jednym szarpnięciem pozbyłam się
sznurów i ruszyłam pewnym krokiem w strone blondyna. Oczy wszystkich obecnych w
tym dziwnym pomieszczeniu, którego końca nie było widać, skierowane były na
mnie. – Ty pieprzony dupku! Co chciałeś zrobić?! Pozbywanie się mnie było
rozwiązaniem?! – Stałam teraz twarzą w twarz z Lucasem.
- Nie podchodź
bliżej – szepnął, spuszczając wzrok.
- Lukey... –
Powiedziałam cicho. – Dlaczego to zrobiłeś? – Zapytałam, wyciągając dłoń w
kierunku jego twarzy. Złapałam za jego policzek, po czym musnęłam go kciukiem.
Chłopak uniósł wzrok, więc uśmiechnęłam się najcieplej jak tylko mogłam, czyli
z troską. Poczułam jak wzdryga. Tak, to jego uczucia wracały. – Lukey... –
szepnęłam, by ponaglić go do odpowiedzenia mi.
- Ja... Ugh –
odezwał się. – Nie mogę ci powiedzieć – mówił. – Nie teraz, nie przy nich.
Spojrzałam na,
jak się okazało ponad osiemdziesiątkę osób, które nagle wyłoniło się z
ciemności, jakie panowały dookoła nas. Odeszłam od blondyna, po czym obróciłam
się wokół własnej osi. Z ponad osiemdziesięciu osób, rozpoznałam siedem.
Chłopak od jedzenia, Jennifer, dwójka dryblasów, którzy trzymali Caluma z
workiem na głowie, blon dziewczyna, której wyrywałam notes w szpitalu oraz
pewna osoba, której obecność zaskoczyła mnie najbardziej, pan Tomlinson.
- Pójdziemy
porozmawiać gdzie indziej, ale najpierw uwolnimy tego chłopaka – wskazałam na
Caluma.
- Tego
chłopaka? – Usłyszałam jego zdzwiony głos.
- Tak –
powiedziałam, przy okazji jednym ruchem przyciągając go do siebie.
Zdjęłam z jego
głowy worek, uśmiechając się. Był taki przerażony, ale jego obawy już minęły.
Złapałam ręką za jego ramię, po czym potarłam.
- Boję się
ciebie, Leila – szepnął.
- Leilana –
poprawiłam go. – I nie masz się czego bać. Obiecałam przecież, że będę cię cię
chronić.
- Nadal jesteśmy
wśród demonów – powiedział, po czym zasłonił usta dłońmi. Prawdopodobnie
uświadomił sobie, że ja również nim jestem. Roześmiałam, po czym przysunęłam go
bliżej siebie i przytuliłam.
- Zaraz
znajdziesz się w bezpiecznym miejscu. Opowiesz chłopakowi, którego tam
spotkasz, co się działo. Możesz mu zaufać, okej? – Odsunęłam się odniego.
Wpatrywał się we mnie, a ja tymczasem czekałam na odpowiedź. – Calum –
ponagliłam.
- Niech ci
będzie – westchnął.
Jednym
dotknięciem posłałam go do domu Ashtona. Ah, Ashton. Musiałam mu również złożyć
wizytę i dowiedzieć się, co właściwie Luke zrobił, by ten mnie przyjął. Fakt,
Lucas miał mi właśnie opowiedzieć wszystko, ale tak dla pewności chciałam
wersje obojga. Z resztą Irwinowi też się należały wyjaśnienia, prawda?
Wróciłam do blondyna,
złapałam za jego rękę, po czym przeniosłam nas do miejsca, które kiedyś
nazywaliśmy naszym. Było to wzgórze, gdzieś w Nowej Zelandii. Nikt tutaj raczej
nie bywał, a widok był nieziemski. Siedzieliśmy, na trawie, a nasze ramiona
stykały się ze sobą. Położyłam swoją dłoń na dłoni Luke’a, po czym spojrzałam
na niego. Jego oczy były przymróżone, a jego wzrok niemalże wbijał się w
zachodzące słońce.
- Lukey,
powiesz mi w końcu dlaczego? – Ścisnęłam jego rękę. Odwrócił swoją głowę w
przeciwnym kierunku, niż mój. – Lukey, powiedz...
- Chciałem go
zniszczyć. Chciałem zebrać armie, ale wiedziałem, że się nie zgodzisz, bo
mówiłaś, że wykorzystywanie niewinnych ludzi nie wchodzi w grę, więc potrzebowałem
na chwilę cię odsunąć, ale nie byłem w stanie. Wiedziałem, że skrzywdzę cię tym
i nie mogłem znieść takiej myśli, więc pozbyłem się uczuć i zamknąłem twoje
wspomnienia w klatce. Musiałem też znaleźć ci bezpieczne miejsce, a Ashton
wydał mi się idealny, ale musiałem go czymś zachęcić. Musiałem mu dać ciebie
jako istotę, która będzie z nim już zawsze, bo inaczej by się zabił. Był
samotny i szalony, ale z natury naprawdę kochany. Tylko on mógł się tobą
zaopiekować – wyjaśnił.
Nadal na mnie
nie spoglądał, a jego uczucia go niszczyły, tak samo jak i moje mnie. Bolało,
bardzo bolało to, co zrobił, ale kochałam go zbyt mocno, by go teraz zostawić,
czego on nie przewidział.
- Wiesz, Lukey
– zaczęłam. Trochę zraziło mnie to, że nadal na mnie nie spojrzał, ale w
ostatniej chwili wolną ręką złapałam za jego podbródek, by obrócić go w moją
stronę. Przysunęłam się do niego i teraz nasze twarze dzieliły tylko milimetry.
Czułam jego oddech na swojej twarzy, a jego szeroko otwarte oczy wpatrywały się
teraz w moje. – Jesteś idiotą, bo pomyślałeś, że to wypali, ale wiesz co?
Jesteś moim idiotą i nie ważne co ze mną zrobisz, gdzie mnie wyślesz, ja i tak
do ciebie wrócę – oznajmiłam z pewną powagą. – A wiesz czemu? – Blondyn
pomachał przecząco głową. – Bo cię kocham – powiedziałam cicho.
- Ja też cię
kocham – odpowiedział, a zaraz po tym złączył nasze usta w długim pocałunku.
__________________________________________
Sooo. MY FEELINGS OMG OMG OMG
Wy też teraz fangirlujecie? Czy to
normale, że fangirluje pisząc opowiadanie? Haha teraz będę się z tego śmiać xD
To co? Wymyślamy złączenie imion Leili i Luke’a? Dawajcie propozycje w
komentarzach, a do następnego rozdziału wybierzemy najlepsze (wszystko napiszę
na twitterze @psychopathicFF).
W tym rozdziale
tyle się działo... Strasznie dużo serca w niego włożyłam i muszę przyznać, że
to drugi rozdział, z którego jestem zadowolona. Pierwszym był rzecz jasna
trzeci, więc wow, sporo od niego minęło.
Nooo i pojawiło się wspomnienie o ojcu Luke'a, ale on zostanie dodany do bohaterów wraz z pojawieniem się w opowiadaniu 'osobiście' :)
Musze wam się
przyznać, że płakałam pisząc początek. Powiedzmy, że ten temat z Calumem jest
mi bliski i no cóż... Po prostu wzruszył mnie i beczałam jak małe dziecko J
Poza tym moja
walka z internetem ugh <<<<<<<<
Rozdział
pojawiłby się w środę, ale jak na złość internet nagle przestał działać.
Milutko, nie powiem, że nie -.- . Dałam za to duży spojler, nie wiem czy
wszyscy widzieli, więc ponownie zapraszam na twittera opowiadania J
Poza tym THANK YOU SO MUCH! I LOVE YOU GUYS! Wasze wszystkie
komentarze są przecudowne (oczywiście jeszcze większe podziękowania dla tych,
którym chciał się napisać swoje przemyślenia, czyli tak zwany dłuższy
komentarz)! Jak czytałam, że niektórzy z was żyją tym opowiadaniem, to nie
mogłam przestać się uśmiechać. Kurde, to jest takie cudowne.. Nie mogę tego
opisać. I powiem wam, że moja mordka się również cieszy, gdy widzi jak wasza
liczba wzrasta, więc misiaki... Informujcie wszystkich! Koleżanki, twittera,
mame, babcie, psa czy kurz o tym, że istnieje takie opowiadanie jak
Psychopathic (haha wiem, że i tak tego nie zrobicie, ale jest cień nadzieji
więc ciii),bo być może 1/10 osób, które poinformujecie, stanie sie moim
czytelnikiem :D A byłoby bardzo miło, bo to sprawia, że mam ochotę pisać, a nie
zostawić bloga w pizdu jak poprzednie :3
Wiecie, moje
zdanie jest takie, że nie jestem jakaś utalentowana i nie piszę jakoś najlepiej
na świecie, ale widząc, że komuś podoba się to, co robię, zaczynam wierzyć, że
nie jestem tak do końca beznadziejna i chętniej ćwiczę pisanie. Przypominam
sobie, że są ludzie, którzy cenią to, co robię i wtedy przychodzi myśl...A co
jeżeli byłoby ich kiedyś więcej? Podzielę się z wami, że od wielu, wielu,
wieeeelu lat pragnę zostać pisarką i mam nadzieję, że dojdzie to kiedyś do
skutku i jakaś moja książka zostanie wydana, co by było naprawdę niesamowite.
Ale, żeby do tego doszło to nie obejdę się bez pomocy ludzi z internetu, którzy
będą w stanie określić, czy to już ten moment, kiedy powinnam to robić
zawodowo. Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze dużo ćwiczeń, ale
porównując to opowiadanie(i ilość jego czytelników) do pierwszego, jakie
publikowałam(nadal jest w sieci haha) każdy przyzna, że są duże postępny.
Minęły już ponad dwa lata odkąd publikuję, więc co będzie za kolejnych kilka?
Po prostu potrzebuję mocnego kopniaka, jakim jesteście wy. Tak więc przypominam
o hashtagu #Psychopathic i jeszcze
raz kocham was! A teraz komentujcie x
Tak bardzo pokoje bez drzwi i okien xD
OdpowiedzUsuń"Amnezję", "blond". Zjadasz literki i końcówki. Brak śniadania? xD
Mam fangirling *o*
Znaczy to było do przewidzenia, że Leilę i Luke'a połączy jakieś uczucie, ale nie sądziłam, że to już było w przeszłości xD
Wgl ona jakaś niezdecydowana xD raz każe na siebie mówić Leila, a raz Leilana. No wtf >.<
Dalej przeszkadza mi ta za duża czcionka ._.
Może po tym, że mało spałam, nic więcej nie dostrzegam z błędów xD
Jeju ten rozdział >>>>>
Demony i wszystkie inne nadprzyrodzone postacie >>>
W sumie nawet liczyłam, na demon-anioł. Takie wiesz.. dwa różne "światy" i blablabla przezwyciężają dla miłości. Takie typowe sweet xD
Albo o *o* że Leila ma większą moc od Luke'a i że on się jej boi xD też by było ciekawe.
No nic xD pozostaje czekać na next :3
Rozdział bardzo emocjonalny! Bdb piszesz, okazujesz emocje i lubie twój styl budowania zdań :) Czytam dużo, więc wiem troszkę o tym. Rozwijaj się dalej, czekamy na dalsze rozdziały 👌👌
OdpowiedzUsuńSjskskdjxjska boze nie wiem co powiedziec, czesto nie lubie takich "fantastycznych" opowiesci lecz do tego ff coraz bardziej sie przekonuje, ciesze sie ze trafilam wczoraj na nie na tt. I fnskskkzks ona i Luke? To on ma uczucia? Zastanawiam sie co teraz bedzie z Ashem i Calem. Szkoda mi Asha strasznie:( Nie wiem co jeszcze powiedziec. Ale na pewno nie przestane czytac tego ff. Zakochalam sieeeee. na tt: @niallfoodx3
OdpowiedzUsuńAwww <3 Jeju Leila i Luke to takie kochane <3 Ale co z moim Ash'em? Leila zostawi go dla Luke'a i on znowu będzie chciał się zabić x.x Nie nie nie. Tak na pewno nie może być. No ale liczę na Ciebie i mam nadzieję, że nie zostawisz Ash'a samego hahaha.
OdpowiedzUsuńJejku ty tak wspaniale piszesz, że przeczytałabym wszystko jeszcze raz od początku ale jest zbyt leniwa lmfao
Nie mogę doczekać się następnego! *o*
Kocham Cię! Pisz dalej i rozwijaj się a ja będę czekać aż Twoje książki pojawią się w sklepach! Możesz być pewna, że je kupię haha <3
Ten rozdział dbsvskdflsbwb. *.* najlepsze opowiadanie tego typu jakie czytałam (w sensie demony itp. )
OdpowiedzUsuńKocham to, kocham. Codziennie sprawdzam czy jest kolejny rozdział, a jak już jest to zaczynam świrować xDD.
Ich pocałunek djsgshslssg zaczęłam świrować jeszcze bardziej do tego piszczeć w poduszkę ;)
Nie będę się rozpisywać za bardzo, wiem, że lubisz długie komentarze, ale nie umiem takich pisać :///
Świetnie piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę <3 :*
ale co z Ashem ^.- ?
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne! Uwielbiam to, że piszesz w sposób prosty, przekazując nam przy tym wszystkie potrzebne informacje...
Czyt. to jest ŚWIETNE!
Wow *.*
OdpowiedzUsuńBiedny Calum :c Strasznie mi go szkoda. To co przerzył odbiło mu sie pewnie na psychice a teraźniejsze zdarzenia mu nie pomagają.
Teraz pecałunek! <3 Niespadziewałam się żę ona sobie to przypomni. Te wspomnienia tak szybko wracają... Lukey wspomnienia Cię i tak dopadną!!!! heuheuheuehu Świruję XD
Wiem, że cieszą Cię długie komentarze, ale nie umiem ich pisać :|
Życzę Ci weny i takich pomysłów! <3
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńNo nareszcie moje pytania przynajmniej te co poniektóre doczekały się odpowiedzi *o* rozdział cudeńko uwielbiam to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńAAAAA JPRDL PISZ NEXTA BLAGAM *~* Moj ulubiony blog. Najbardziej wciagajaca historyjka ×.× Napisz ksiazke :> I imie polaczenia Luke'a + Leili = Lukeila :D ♡
OdpowiedzUsuńAwww.. Jestem tak bardzo ciekawa co sie stanie w nastepnych rozdzialach *~* Moze Ashton bedzie zazdrosny? Moze Leila sie zakocha w Irwinie? Moze go odrzuci i bedzie z Luke'iem? Awwww.. ♡
~ CrazyFunFan ~
jeeeeeeeeeeeeej czyli jednak pingwin i Leila są ze sobą blisko
OdpowiedzUsuńale..
tak bardzo cholernie mocno mi szkoda Ashtona
On był (i jest) taki kochany i..
tak jakoś chcę żeby byli razem bo
bo nie wiem ale oni tak do siebie pasują
szkoda mi Ash'a no
biedny mój skarbek :(
ale mam pewnie takie zamiłowanie do Ash'a i Leili bo tak właściwie to od początku są "tylko oni"
rozdział cudny, mimo biednego Ashtona (się uparłam..)
kocham x
@69_Nouis
Genialne serio! Ale jednego nie ograniam czy nasz kochany Niall to Luke czy Ash?
OdpowiedzUsuńŚwietny! Pojechałaś mi po uczuciach z tym rozdziałem :< Aoxiwoxkwodkeoxekxiwockenfoejce! ♡ tylko tyle jestem w stanie powiedzieć i to musi wystarczyć :( :*
OdpowiedzUsuńFangirling poziom hard >>>>>>>
OdpowiedzUsuńTo jest takie gsjajauxhwgwushs *-* Luke bezuczuciowy potwór powiedział 'kocham Cię'? Awww Lei nieźle na niego działa. To takie urocze, że Ashton dostał Lei po to by się nie zabił, ale Jennifer spierdoliła sprawę (a za razem połączyła Luke'a i Lei) bo Ash teraz nie je, nie kąpie sie,, nie wychodzi z domu... oddajcie mu ją! :) Szczerze mówiąc popłakałam się, ale to nie ważne....
Moje emocje <>><>><>>><>>>><<<>>>
Lece czytać dalej, kooocham <3 xx