wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 6

          Wyszłam z Burger King'a po godzinie dwudziestej drugiej. Miasto nadal tętniło życiem, a przynajmniej Leicester Square. Spotkałam się z Ashtonem jak zwykle pod kinem ODEON.
           - Może dzisiaj wezwiemy taksówkę? - Zaproponowałam.
           Zwykle dużo musieliśmy przejść, by dojść do metra, a tego dnia byłam niesamowicie zmęczona. Marzyłam tylko by wrócić do domu i wziąć zimną kąpiel, po czym wskoczyć w moją jednoczęściową piżamkę. Pomimo tego, że za dnia było ponad dwadzieścia stopni, to w nocy było zimno.
            Gdy tylko Ash skinął głową, poczułam wewnątrz siebie dziwny spokój. Tak jakbym bała się wrócić tamtego dnia metrem. W końcu co się dziwić, skoro po raz kolejny widziałam zaginioną Jennifer Trump. Może to nie miłe z mojej strony, że nie miałam zamiaru informować zrozpaczonej rodziny, ale Jen nie wydawała się być w złej kondycji, więc sama mogła wrócić do domu, racja?
              Irwin zamawiał taksówkę, podczas gdy ja się rozglądałam. Spoglądałam na ludzi, którzy obok nas przechodzili oraz na tych, którzy siedzieli na ławkach. Na jednej siedział czarnowłosy chłopak, którego zapamiętałam z minionego dnia. Moje serce zaczęło bić szybciej, a dłonie momentalnie były mokre od potu. Jakby tego było mało, czarnowłosy wpatrywał się we mnie tak, jakby chciał powiedzieć "I tak mi nie uciekniesz".
              - A-Ashton - zacięłam się. - Ten chłopak mnie przeraża - powiedziałam kiwając głową w kierunku przerażającego brunetka.
             Irwin gwałtownie się obrócił, więc szarpnęłam go.
              - Nie gap się tak perfidnie, bo zauważy - szepnęłam.
             Blondyn spróbował spojrzeć delikatnie zza ramienia. Wzdrygnął się.
              - Chodź szybko na taksówkę - mówił jednocześnie łapiąc za moje ramie.
             Popędziliśmy przed siebie. Przecznice dalej czekało na nas umówione auto.
             Wsiedliśmy oglądając się za siebie. Ashton podał adres i wróciliśmy do domu. Nie widzieliśmy już potem chłopaka, ale i tak musiałam przyznać, że nie czułam się ani trochę bezpiecznie.

              Było już po godzinie dwudziestej trzeciej, a my zamiast się umyć i iść spać, siedzieliśmy w kuchni. Opowiedziałam chłopakowi o wszystkim, co mnie tego dnia spotkało.
              Ash pił herbatkę uspokajającą. Ja nie mogłam  sobie pozwolić na coś takiego, niestety.
              Tupałam pod stołem nogami, myśląc o minionym dniu. W głowie nadal miałam obraz trzech osób: Mike, czarnowłosy i brunetka.
              - Czego oni od nas chcą? - Zapytałam tak, jakbym była pewna, że Ash zna odpowiedź i na to.
              - Nie wiem. Naprawdę - powiedział. przykładając jedną rękę do piersi, a drugą podniósł. To chyba była przysięga. On chciał mi to jakoś udowodnić, czy co?
              Do moich oczu napłynęły łzy. Zasłoniłam twarz dłońmi, pozwalając słonym kroplą spływać po mojej twarzy.
              - Ten Mike mnie drażni - odezwał się Ash. Pociągnęłam nosem, po czym spojrzałam na niego. - No co?
              - Mike jest chyba w tym momencie naszym najmniejszym zmartwieniem - oznajmiłam.
              Irwin głośno westchnął, po czym wstał i wyszedł. Minutę później usłyszałam szum wody. Poszedł się umyć.
              Odczekałam grzecznie piętnaście minut, siedząc w kuchni i tupiąc nogami ze zdenerwowania. W końcu, gdy usłyszałam trzask drzwiami, ruszyłam na górę. Ash najwidoczniej po umyciu się od razu udał się do swojej sypialni.
              Poszłam w jego ślady i wzięłam szybki prysznic, by następnie udać się do łóżka. Wszystko miało się już skończyć, gdy wróciło do mnie uczucie niepokoju. Nerwowo wpatrywałam się w okno, czując, że ktoś tam jest.
              - Nie, błagam. Nie dzisiaj - zarzuciłam sobie poduszkę na głowę mając nadzieję, że podglądacz, który możliwe, że żył tylko w mojej wyobraźni, sobie odejdzie.
              Zasnęłam z uczuciem, że ktoś mnie obserwuje, ale szczerze powiedziawszy, po tak ciężkim dniu nie obchodziło mnie czy ktoś jest za oknem, czy nie.

              Kolejnego dnia ja miałam wolne, zaś Ash musiał iść do pracy. Zostawił mi klucze i wyszedł.
              Po umyciu zębów i uczesaniu włosów udałam się na spacer. Lubiłam chodzić po okolicy, chociaż nie należała ona do najlepszych. Można by rzec, że wszystko było takie samo. Jak nie identyczne szeregowce, to jakieś polany. Ale nie przeszkadzało mi to. Może i centrum Londynu jest piękne, ale zatłoczone, od czego trzeba czasem odpocząć.
              Szłam przed siebie, aż nagle poczułam dłoń na swoim ramieniu. Obróciłam się i ujrzałam znajomą twarz. Włosy tej osoby mieniły się kolorami tęczy, a ciało jak zwykle opinały czarne ciuchy.
              - Leila - powiedział entuzjastycznie. - Jak miło cię znów spotkać.
              - Co tutaj robisz? - Zapytałam. Londyn jest przecież taki wielki. To niemożliwe, żeby przypadkiem tak często kogoś spotykać.
              - Spaceruję - odpowiedział. - Widzę, że ty też. Może pospacerujemy razem?
              Skrzywiłam się.
              - Co? Nie! - Natychmiast udzieliłam odpowiedzi, gdy tylko przypomniałam sobie słowa Ashtona, który opowiadał o zboczeńcach, na których powinnam uważać.
              Chciałam się obrócić i ruszyć przed siebie bez Michaela, ale ten złapał za mój nadgarstek, spojrzał prosto w oczy i powiedział:
               - Mogę ci pomóc.
               - Pomóc? - Powiedziałam z kpiną w głosie. - Jakim cudem miałbyś mi pomóc?
               - Cóż... - Przybliżył się do mnie tak, by móc szeptać na ucho. - Twojej krwi nie zmienię, ponieważ to za dużo wysiłku, ale myślę, że wiele byś dała, by być jak normalny człowiek i mieć ten jebany przewód pokarmowy.
               Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Skąd on wiedział?
               - Ale... - Jęknęłam cicho.
               - Możemy iść w bezpieczniejsze miejsce? - Zaczesał swoje głosy do góry, po czym spojrzał prosto w moje oczy.
               - Chodź ze mną do domu Ashtona - Zaproponowałam.

               Po nie całych dziesięciu minutach byliśmy w domu Irwina. Na szczęście kończył on pod wieczór, więc nie było opcji, by przyłapał mnie na tym, że przyprowadziłam Mike'a do jego mieszkanka.
                - Więc? - Postanowiłam kontynuować temat, jeszcze zanim usiadłam dobrze na jednym z krzeseł w kuchni. Michael przysiadł na drugim. - Mówiłeś, że możesz mi pomóc, zatem... Kim jesteś?
               - Nie wiem, czy mi uwierzysz - Podrapał się po brodzie. Zadziwiało mnie to, z jaką łatwością mówił, podczas gdy ja cała drżałam. - Nie denerwuj się Leilana.
               - Leila - poprawiłam go. - Po prostu mów.
               - Cóż... Jestem aniołem. Takim prawdziwym.
               Zmarszczyłam brwi. Dobra Leila, spokojnie. On sobie kpił? Nie, nie mógł. Mówił to całkowicie poważnie. Nie wiedziałam jak zareagować. Śmiać się, bo to niedorzeczne? Przyjąć to całkiem poważnie, ponieważ on taki był?
               - Okej - powiedziałam. - Powiedzmy, że ci wierzę - starałam się mówić z jak najspokojniej. - Ale odpowiedz mi na jedno pytanie.
               - O co chodzi?
               - Anioły nie powinny być białe i grzeczne?
               Okej, moje pytanie było wyciągnięte z kontekstu, ale to było pierwsze, co nasunęło mi się na myśl.
               Chłopak roześmiał się. Moje pytanie było aż tak śmieszne? Może trochę zachowałam się jak dziecko, ale trudno zachować się jak dorosły słysząc z czyichś ust coś takiego.
                - Tak, Leilana, masz rację - usłyszałam.
                - Leila - znowuż go poprawiłam. - Mam na imię Leila.
                - Tak, cokolwiek - Poprawił się na krześle. - W każdym razie mam pewne zadanie, ale musisz mnie wysłuchać i łączyć fakty w dalszych dniach, miesiącach, latach. Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego wprost, ponieważ chciałbym jeszcze trochę pożyć, okej?
                - W takim razie słucham - podparłam się na łokciach i uśmiechnęłam się.
                - Miałem być niezauważony, więc wybrałem ciało, po którym nie można się spodziewać aniołka. No wiesz... Cały ubrany na czarno to według stereotypu emo, albo metal, albo inna jakaś subkultura, która ani trochę nie jest kojarzona z niebem i aniołami. Jak sama dobrze wiesz, takie osoby kojarzą się z czymś czystym i jasny, jak biel. Odór alkoholu odstrasza demony ode mnie, więc uważam, że to kryjówka idealna. Młody chłopak, który szaleje. Taaa, to zdecydowanie moja najlepsza decyzja - uśmiechnął się na samą myśl.
               Dobra Leila, czas na analizę. Chłopak to anioł, który uważa, że demony istnieją. Uwierzę mu, jeżeli naprawdę przywróci mi kolejną część człowieczeństwa.
              - Okej... - Powiedziałam cicho. - Mówiłeś, że mi pomożesz - przypomniałam.
              - A, tak. Jasne - Złapał za moją rękę. Uważnie się mu przyglądałam. Zamknął oczy, a jego usta zacisnęły się w wąską kreskę. Kilka kolorowych kosmyków opadło na jego czoło.
                   Parę sekund później poczułam mocny ucisk w brzuchu. Ssało jak cholera. Mikey puścił moją rękę, a ja złapałam się za mój brzusio.
                   - Tak, kochanie. To jest głód. Radzę ci coś zjeść, zanim umrzesz.
                   Mówił tak spokojnie... Ja zaś pędem rzuciłam się w stronę chlebaka. Rozerwałam folię, po czym włożyłam kromkę do ust. Szybko przeżuwałam, a następnie łykałam. Nie wiem, czy powinnam nazwać to przyjemnym, czy może dziwnym uczuciem, bo poniekąd szło to w jedną i drugą stronę.
                  - Tylko się nie zadław - zaśmiał się.
                  Wsunęłam cały bochenek chleba. Gdy ssanie mojego żołądka ustąpiło, poczułam jakby przechodził on jakąś rewolucję. Nie kontrolowałam tego i nagle poczułam jak powietrze przechodzi przez mój przełyk, a już nagle wydałam z siebie dziwny dźwięk, a zebrane powietrze uleciało przez moje usta. Tak, beknęłam.
                  Mike zaczął się głośno śmiać. Zakryłam szybko twarz rękoma. To chyba było niegrzeczne.
                  - Dobra - Przysiadłam się do stolika. - Co możesz mi jeszcze powiedzieć?
                  - Musisz uważać Leila. Oni cię obserwują - Szepnął, przybliżając się. - Nie mogę cię ciągle chronić. W końcu mnie zauważą, rozumiesz? Przestań udawać, że nic nie wiesz...
                   - Ale ja nic nie wiem! - Krzyknęłam.
                   - Ciii - Michael przyłożył palec do ust w celu uciszenia mnie. - Oni mogą być nawet tutaj.
                  Uniosłam jedną brew. Być w domu? A to możliwe, żeby wiedzieli już gdzie mieszkam?
                  Chwilę później przypomniałam sobie o chłopaku w moim pokoju i dziwnych przeczuciach, że ktoś mnie obserwuje. Na samą myśl o tym, dostałam gęsiej skórki. Nie obeszło się oczywiście bez tego, by Mikey nie zauważył.
                 - Był tu, prawda? - Skinęłam głową. Odsunął się od stolika. - Idę. Życie jeszcze mi miłe. Może się jeszcze spotkamy, Lei - powiedział jednym tchem, po czym wybiegł z domu.
                 To było co najmniej dziwne. Co gorsza, w dalszym ciągu nie wiedziałam, co powinnam zrobić.
                 Westchnęłam głośno, po czym zeszłam na dół, by przekręcić zamek w drzwiach. Tak dla własnego bezpieczeństwa, chociaż po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że i tak to nic nie da.
                 Zaczęłam się zastanawiać, czy skoro anioły i demony istnieją, to czy takie osoby typu wiedźmy, wampiry czy wilkołaki również.
                 
                 Udałam się do salonu. Złożyłam pościel, po czym rozsiadłam się na kanapie. Włączyłam telewizję. Nie byłam zaskoczona widząc, jak w wiadomościach mówią o seryjnym mordercy i porywaczu. Wszyscy zadawali mnóstwo pytań. Po co on porywa? Co on z nimi robi? Czy jeszcze żyją?
                  Michael kazał łączyć fakty. Co, jeżeli ten porywacz to demon? Po raz kolejny tego dnia przeszły mnie ciarki. Byłam ciekawa, co on kombinował.
                 
                  Wstałam i poszłam piętro wyżej do łazienki. Uznałam, że przemycie twarzy zimną wodą dobrze mi zrobi.
                  Pomieszczenie było utrzymane w jasnych kolorach. Błękitne kafelki na ścianach i białe na podłodze. Naprzeciwko drzwi była umywalka, nad którą znajdowało się lustro , po prawo wanna z prysznicem, a po lewo tak zwany tron.
                  Podeszłam do umywalki, by wykonać zaplanowaną czynność. Podczas, gdy z moich policzków kapała woda, spojrzałam w lustro. Wszystko było by okej, gdyby nie fakt, że za mną, do cholery ktoś stał!
                  Ba! I to nie byle kto, tylko sama Jennifer Trump. Kurwa mać!
                  Nie zdążyłam się nawet obrócić, czy krzyknąć, ponieważ chwilę później już poczułam jak dziwny prąd przeszywa moje ciało, a potem nie było już nic. Dosłownie.    

___________________________
Jest druga w nocy, a ja dodaję rozdział. Czemu? Właśnie skończyłam pisać siódemkę, więc dodaję obiecaną szóstkę. Nie wiem skąd mi się wzięło to, że ten rozdział jest jakiś krótki. Z resztą... Sami oceńcie!
Wiecie, co? Zawiodłam się widząc, że jest mniej komentarzy niż wcześniej. Moje serce rosło wraz z wami, a tu co? Naprawdę boję się, że spieprzyłam sprawę...
Jeżeli uważacie inaczej, to komentujcie. A nawet jeżeli nie, to tweetujcie #PsychopathicFF, ponieważ to dla mnie bardzo ważne, by znać waszą opinię. Chcę wiedzieć, co chcielibyście, by się stało. Chcę wiedzieć, co przewidujecie. To jest dla mnie jak powietrze. Uzależniłam się od odświeżania codziennie po kilkanaście razy bloga i wattpada, by sprawdzić, czy pojawił się ktoś nowy. Może powiecie, że to głupie, bo nie ma was setek, ale te kilka osób sprawia, że czuję się szczęśliwa, okej? I tak mam was więcej, niż przy poprzednich blogach, a to dla mnie wielkie osiągnięcie! Chociaż przyznam, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby było was więcej :)
Ogłoszenia parafialne - ciąg dalszy.
~ Jakiś czas temu napisałam one-shota z Calumem, w którym jest pewien przekaz, więc zależy mi, by przeczytała go jak największa liczba osób, dlatego więc zachęcam was do wejścia tutaj: Calum Hood One Shot - Happy [KLIK]
~ Startuję z wolnym opowiadaniem z Ashtonem Irwinem w roli głównej. Nie mam co do tego opowiadania większych planów. Jest spontaniczne, więc bez tajemnic. Romans do porzygu! Jesteś zainteresowany? Tutaj: Ashton Irwin Fanfiction - Game Player [KLIK] .
~ Jest druga w nocy, więc także teraz sprawdziłam rozdział soooł przepraszam za wszystkie błędy. Jasne, mogłabym dodać rano, ale czyż nie piękne jest się obudzić i zostać poinformowanym o nowym rozdziale?
~ Zainteresowanych spojlerami i informacjami na temat daty następnego rozdziału proszę tutaj: TWITTER PSYCHOPATHIC[KLIK]
Się rozpisałam! Kocham was. Czekam na komentarze kociaki <3

9 komentarzy :

  1. Ooooooooookeeereeeej O.O Mike to anioł okej można się było tego spodziewać... no to Leila ma przerabane ciekawe czego od niej chce luke.... Cholera
    @1DNiallerek

    OdpowiedzUsuń
  2. FF zajebisty. Myślę, że Leila też była kiedyś demonem, może nawet całkiem blisko Luke'a i dlatego on ją ściga czy coś... Także wiecie... To tylko moje przypuszczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem cholernie ciekawa dalszego rozwoju sytuacji :D Podziwiam Cię, że w nocy jeszcze dodawałaś 6 część :* Super niespodzianka <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jprdl, jprdl, jprdl *~* Zaczelam czytac tego ff 2 dni temu. Czytam aktualnie jakies 10 imaginow i moge stwierdzic ze jest to jeden z bardziej interesujacych, wciagajacych, zadziwiajacych imaginow *-*
    ~Kamiku <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże cudowne *-* nie mogę się doczekać kolejnej części *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tacy mroczni ludzie są fajni *O*
    Wtf.. przewód pokarmowy?
    Anioooołek! xD
    (interpunkcja! przed pierwszym albo nie ma przecinka)
    WIEDŹMY, WAMPIRY I WILKOŁAKI >>>>>
    ale zajebiście by było jakbyś wplotła to w ff *O*
    Jennifer aka włamywacz xD no nie ma co, ostra lala xd

    OdpowiedzUsuń
  7. wohooo się dzieje!
    Jedyny plus w tym że nie było mnie prawie miesiąc to to, że teraz mogę czytać kilka następnych pewnie cudownych rozdziałów bez czekania yeey!
    świetnyy oczywiście :D
    ciekawe jak długo będzie miała ten przewód pokarmowy...?
    hmm
    nie wiem jak to zrobiłaś że po 6 rozdziałach tak bardzo pokochałam to ff! :o
    Jest takie inne i tyle się od początku dzieje i masz talent do pisania, i kocham to ff i Ciebie dfb
    ps. przepraszam że dopiero teraz nadrabiam czytanie ale jak przyjechałam miałam problemy z netem, a potem miałam w większości zaplanowane dnie i jakoś tak tydzień zleciał...
    kocham x
    @69_Nouis

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się, że Mike to anioł :o Nawet o tym przez chwilę nie pomyślałam, ale cóż Ash się mylił. JENNIFER W ŁAZIENCE? JA BYM PADŁA NA ZAWAŁ... Ciekawe czego od niej chcą... Chcę się dowiedzieć więc lecę czytać dalej. xx
    Kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha, o matko xd Gdyby ktoś mi wyskoczył z tekstem, że jest aniołem, to wyśmiałabym go w twarz i uciekła zanim mnie zarazi swoją chorobą psychiczną xd Ostatecznie zaprowadziłabym go zakładu psychiatrycznego xd
    Ale, że ona zaprosiła go do "swojego" domu? Szczerze, to w życiu bym tak nie zrobiła, nawet jeśli koleś wiedziałby jakąś dziwną tajemnicę o mnie. Nah, gwałt i śmierć we własnym domu, to nie dla mnie xd
    Dobrze, jednak, że on mówił poważnie. Ale czy przypadkiem imprezowanie, picie alkoholu i cokolwiek on tam robi, nie robi z niego grzesznika? W końcu tak zachowywać się nie przystoi aniołowi xd
    I o co chodzi temu kolesiowi w czarnych włosach? Matko, ta dziewczyna już dawno powinna dostać zawału. Ciągle ktoś ją śledzi, obserwuje, wie o niej więcej niż ona sama, pojawia się znikąd, równie szybko znika. Matko boska...
    Ta perspektywa mnie przeraża na samą myśl o niej, a co dopiero, gdybym miała tego doświadczyć.
    I o matuniu! Już na pewno zeszłabym na zawał, gdyby ktoś pojawił się za mną, gdy patrzę w lustro! Chociaż może właśnie tak się stało? Chociaż nie wiem czy wtedy czujesz prąd przeszywający twoje ciało... Matko, strasznie to wszystko pogmatwane.
    Idę czytać dalej xd

    Xoxo,
    Mei.

    OdpowiedzUsuń