niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 13

Ashton's POV

       Usłyszałem pisk, który prawdopodobnie wydobywał się z łazienki. Od kilku dni Calum odkrywał kobiecą naturę, więc przyzwyczaiłem się już do pisków jeżeli chodzi o ten kierunek. W internecie codziennie szukaliśmy co rusz to nowych informacji na temat tego, jak takie ciało powinno się obsługiwać, o ile tak to mogę nazwać. Calum wytrzasnął skądś laptopa z internetem, po czym zakazał mi pytać, więc nie pytałem. Nie chciałem nawet o tym myśleć.
         - Co tym razem, Cal? - zapytałem, stojąc pod drzwiami łazienki.
         - Chyba mam okres - powiedział niepewnie. - Nie wiedziałem, że bycie kobietą jest takie straszne! - krzyknął. - I co ja mam teraz zrobić?
          - Eee... Chyba potrzebne są podpaski - stwierdziłem. W telewizji często to reklamują, więc nie może to być takie trudne, prawda?
          - To idź do sklepu i kup - usłyszałem.
          - Co?! - zareagowałem automatycznie. - Nie kupię podpasek! Jestem facetem! To będzie dziwne.
          - Że niby ja mam iść, czy krasnoludki przyniosą? Kurwa, Ashton, ze mnie leci cały czas krew! Coś trzeba z tym zrobić, prawda?
           Miał racje, do jasnej cholery. Calum wygrał ze mną tą kłótnie i dobrze o tym oboje wiedzieliśmy.
           - Um, to nie ruszaj się stamtąd, zaraz przyjdę - rzuciłem, po czym udałem się na schody, uprzednio słysząc głośne "NIE ZAMIERZAM".
         
           Wszedłem do Tesco. Uznałem, że kupowanie samych podpasek będzie idiotycznie wyglądać, więc wziąłem jeszcze piwo, chrupki czekoladowe, paluszki i jakieś dwa batoniki. Chociaż... Kogo ja oszukuję? Facet, który kupuje podpaski zawsze będzie idiotycznie wyglądał. Co prawda nie znałem się na tego typu rzeczy, ale uznałem, że lepiej będzie jak wezmę dużą paczkę, by nie latać co chwilę do sklepu. Kobieta przy kasie kasując krępujący mnie przedmiot spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, ale ja się tylko uśmiechnąłem. Tak, Ashton, jesteś idiotą.
            Szybko zapakowałem wszystko oprócz piwa do reklamówki, po czym złapałem butelkę i jeszcze szybciej wyszedłem. Do domu niemalże gnałem, niczym szalony rumak, który wystraszył się czegoś. Ale jedno musicie mi przyznać... Zrobiłem coś, czego większość facetów nie miałaby odwagi zrobić. Co wygrałem?
           Uchyliłem drzwi od łazienki, a następnie delikatnie przez nie zajrzałem. Calum leżał nago rozłożony w wannie.
           - Um, co ty robisz? - zapytałem.
           - Nie chciało mi się siedzieć na kiblu, więc rozłożyłem się w wannie i za każdym razem kiedy leci ze mnie krew, spłukuję to prysznicem - oświadczył jakby nigdy nic.
           - To ohydne - podsumowałem zniesmaczony. HALO! Ja się w tej wannie kąpię, czyż nie?
           - Fakt. Ale jak dla mnie wygodniejsze -  wzruszył ramionami, po czym się podniósł.
           - Ta, to ja już wyjdę - rzuciłem na szybko, po czym pognałem do salonu, gdzie zostawiłem resztę zakupów.
           Rozłożyłem się na kanapie, by następnie otworzyć piwo i pić je, zajadając się w międzyczasie chrupkami. Włączyłem też telewizor. Wiadomości... Ugh. To nigdy nie wróży nic dobrego.
           "Straszny wypadek w Londynie. Jedna z kapsuł słynnego London Eye, spadła. Trzydziestka ludzi nie żyje!" - usłyszałem. Pokazali nawet urywki nagrań ze zdarzenia, oraz reportera, który szybko znalazł się na miejscu zdarzeń. Coś okropnego, ale jak mniemam to nie był zwykły wypadek. Teraz, gdy już wiedziałem o istnieniu nadnaturalnych istot, byłem wręcz pewien, że za tym stoi ktoś taki. Tylko... Kto normalny morduje starców i dzieci? W tym programie pokazali również zdjęcia zmarłych za życia. Westchnąłem, po czym przełączyłem program. Naprawdę smutno mi było, gdy oglądałem coś takiego. Uznałem, że kreskówki będą lepsze, ponieważ one zawsze poprawiają mi humor.



            Calum's POV

           Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że kobiety mają aż tak źle. Jeszcze jak sobie pomyślę, że z tym czymś one pracują, czy chodzą do szkoły, to aż mam ochotę płakać ze współczucia, ale także z podziwu. Mówi się, że okres to nie choroba, a tymczasem to jest sto raz gorsze i szczerze mówiąc, to zaliczyłbym to do chorób i kazał pracownicą robić sobie wolne, gdy tylko nadchodzą ciężkie dni. Uczucie, które towarzyszyło mi przy każdym ruchu, było okropne. Nie polecam tego nikomu, naprawdę.
           Wszedłem do salonu trzymając się za brzuch i zapewne moja mina przypominała zniesmaczenie większe, niż jakby ktoś puścił przy mnie bąka. Boże... Nie dość, że to co robię jest ohydne, to jeszcze to co dzieje się w moich myślach... Trzymajcie mnie, bo padnę!
           - Już lepiej? - zapytał blondyn.
           - A czy wyglądam, jakbym czuł się lepiej? - Zadałem pytanie retoryczne. Wyglądam naprawdę źle, jeszcze gorzej się czuję, a on pyta, czy czuję się lepiej? To, że mam podpaski ma jakoś uśmierzyć ból, czy co?
           Irwin przewrócił oczami. Usiadłem zatem obok niego, a raczej położyłem się, bo nie byłem w stanie normalnie siedzieć. Z czasem nawet zasnąłem, przy najcudowniejszym chichocie świata, czyli przy genialnym śmiechu Ashtona Irwina.
         

           Jak zwykle miałem jakiś dziwny sen, a jeszcze dziwniej zostałem obudzony. Ashton i jego teksty mogły powalić wszystko i wszystkich - przysięgam.
           Odkąd tylko położyłem się na kanapie, spałem w najlepsze, ale ktoś musiał to oczywiście zepsuć. Poczułem jak ktoś mnie szturcha, więc delikatnie otworzyłem oczy.
          - Calum, wstałeś? - Kolejne idiotyczne pytanie padło z ust Ash'a.
          - Czy to, w jakiej pozycji jestem, jak chrapie i śpię w najlepsze, wygląda jakbym wstał? - Już drugi raz tego dnia zadałem retoryczne pytanie.
           - Nie, ale jest już ciemno, więc powinieneś przenieść się do łóżka - oznajmił. Uniosłem się na łokciach, po czym przetarłem oczy, a następnie przeczesałem ręką długie włosy. Nie byłem do takich przyzwyczajony i szczerze mówiąc bardzo mi przeszkadzały.
           - Zrób mi herbatę, ja zaraz wstanę - mój głos był bardzo chrypki.
           Ashton wyszedł z pokoju i z tego co słyszałem, udał się do kuchni. Moja głowa momentalnie opadła w dół. Czułem się taki bezsilny, zmęczony, zmarnowany. Tak strasznie nie chciało mi się wstawać, ale mimo wszystko na ostatkach sił doczłapałem się do kuchni, gdzie na stole czekała na mnie moja ulubiona bawarka. Okej, Irwin czasami zadawał idiotyczne pytania, ale i tak była to najbardziej kochana osoba na tym świecie. Miał do mnie taką cierpliwość i tyle dla mnie robił, że nie jestem w stanie tego opisać. Nie mogłem pojąć, czemu całe życie był samotny, skoro kryło się w nim taka dobro.
             - Jesteś aniołem, Ashti - cmoknąłem go w polik, po czym usiadłem przy stole.
             - Co do tego nie byłbym taki pewny, ale musisz przyznać, że jestem najlepszy - Stanął niczym superbohater, a następnie zaczął się śmiać.
             - Tak, jesteś - przyznałem z uśmiechem, a następnie upiłem łyka herbaty.
             Po wypiciu całego kubka wszedłem po schodach przy pomocy Ashtona do naszej sypialni, by następnie zapaść w głęboki sen.



            Nazajutrz mieliśmy niespodziewanego gościa. Podczas śniadania, w naszym domu pojawiła się Leliana. To nie były zwykłe odwiedziny, ponieważ dziewczyna płakała. Natychmiast razem z blondynem zerwaliśmy się na nogi.
            - C-Co się stało? - Zapytał Irwin, jąkając się?
            - Mam mały problem - powiedziała, na chwilę przestając płakać, po czym zaczęła głośno szlochać. - Podprowadziliśmy ją po krzesła, by mogła usiąść. Złapałem za papierowe ręczniki, po czym podałem dziewczynie. Wyczekiwaliśmy na wyjaśnienia. W końcu dziewczyna uspokoiła się i ograniczyła do pociągania nosem ze smutną miną, spoglądając to na Ashtona, to na mnie. - Jestem w ciąży.
            - Gratulacje! - powiedział bez namysłu Ash, na co Lei się tylko skrzywiła.
            - Chłopie, czy ja wyglądam jakbym się cieszyła? - Dziewczyna zadała pytanie retoryczne.
            - No nie, ale znam wiele młodych matek, które na początku płakały, potem są wspaniałymi rodzicielami - wyjaśnił. Szturchnąłem go, żeby dać mu znak, żeby odpuścił.
            - No nie ważne... Teraz muszę to ukryć przed Luke'em, bo on zabije od razu to dziecko -  powiedziała.
            - Nie lepiej, żeby nigdy się nie urodziło? - Ponownie odezwał się blondyn.
            - Jeżeli mówisz o aborcji, to lekarze prawdopodobnie znowu umieścili mnie w szpitalu i uznali za przypadek niewyjaśniony. Zacznijmy od tego, że moja krew jest zupełnie inna, a dziecko jako płód wygląda trochę inaczej - wyjaśniła.
            - Dobra, dobra. To ja nie mam pomysłu - Ashton uniósł ręce ku górze w geście obronnym.
            Siedzieliśmy chwilę w ciszy, myśląc co właściwie Leila powinna zrobić. Zabijanie niewinnego dziecka nigdy nie jest dobrym pomysłem. Każde z nas intensywnie obmyślało plan, ale co niby można zrobić z demonicznym dzieckiem? Jak je ukryć przed jego ojcem, który jest nieobliczalny? To chore, naprawdę. Ten świat jest popieprzony i to konkretnie.
             - Chyba wiem - odezwała się Leilana wstając entuzjastycznie z krzesła. Wpatrywaliśmy się w nią, wyczekując, aż opowie nam o swoim super pomyśle. - Wy się nim zaopiekujecie!
             Założę się, że Ash był w takim samym szoku, jak ja. Siedziałem z ustami złożonymi w literkę "O", za to Irwin zaczął dławić się powietrzem. Dziewczyna założyła ręce na biodra wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z naszej strony.
             - Ale, że niby jak miało by to wyglądać? - odezwałem się. Ashton tak się zapowietrzył, że dostał czkawki.
             - Wszystko załatwię. Upozorujemy twój poród Car...ee...lum - dziewczyna zawahała się jak mnie nazwać przez co tylko wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - Przepraszam, nie wiem jak cię teraz nazywać.
            - Carlum będzie spoko - oświadczyłem. - Ale wracając... Jak to niby miałoby wyglądać? Ja tutaj walczę z okresem, a tu nagle mam wychowywać dziecko, którego nawet nie urodziłem? To wszystko robi się coraz bardziej chore - powiedziałem, co myślałem. - Wszystko załatwiasz, ale to mi się w największej mierze obrywam ja, prawda?
             - Fakt, ale pomyśl... Każda kobieta marzy o dziecku, ale nie chce go rodzić, bo to wiąże się z ogromnym bólem - Lei próbowała mnie przekonać.
             - To by nie było głupie - odezwał się Ashton, po czym natychmiast czknął. - Kiedyś przecież będziemy chcieć mieć dzieci.
             - Ale ja jestem na to za młody! - Podniosłem ton. Ash przewrócił oczami.
             - Twoja ciąża trwa normalnie? - Irwin zwrócił się do naszego gościa, by za chwilę po raz kolejny raz czknąć. Nie wytrzymałem i podszedłem do kranu, gdzie nalałem do szklanki wody, a następnie podałem ją Ashtonowi. - Dzięki.
             - Tak. Dzieci są tylko mądrzejsze i szybciej się uczą, niż normalnie. Jak skończy osiemnaście lat, powiecie mu prawdę. Gdy tylko go oddam, ulotnię się z waszego życia, żeby niczego nie podejrzewał - mówiła.
             - Oszalałaś? A co jak nas pozabija, gdy się dowie? I przepraszam, ale co do kurwy?! Odejdziesz od nas? Tak po prostu? Nie zgadzam się! - Krzyczałem.
             - Tak będzie najlepiej, Cal. Zróbcie to dla mnie - dziewczyna zrobiła minę szczeniaczka. - Błagam.
             - Musimy to przemyśleć. To wcale nie jest takie łatwe, racja? - Blondyn spojrzał w moją stronę, na co ja tylko skinąłem zdenerwowany głową.

_______________________
Ogłoszenia parafiaaaaaaalneeeeeeeeeee... ważne, więc przeczytajcie!
Znowu długo czekaliście na rozdział... FUCK. Kocham was za to, że dzięki wam jeszcze tutaj jestem. Ja naprawdę uważam, że spieprzyłam, a wy jednak jesteście i czytacie. Otóż ostatecznie postanowiłam połączyć drugą i trzecią część razem, bo druga miałaby max dziesięć rozdziałów. Nie, żeby pierwsza miała jakoś dużo, bo planuję może dwadzieścia, więc powoli zbliżamy się do końca. I tak, zdecydowałam, że Lei będzie mieć dziecko. Obstawiacie chłopca, czy dziewczynkę? Jak się domyślacie, to o tym dziecku będzie druga część YAY. Oczywiście przedstawieni tu bohaterowie (a przynajmniej większość) bierze udział również i w drugiej części.
Wczoraj sporo myślałam nad tym opowiadaniem. Szczerze mówiąc, to najchętniej usunęłabym wszystko i pisałabym od początku zupełnie inaczej, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że przecież obiecałam sobie, że dotrwam z tym do końca. I to do końca drugiej części, więc zostanę i opiszę wszystko tak jak zaplanowałam. Co zrobię potem? Być może napiszę to opowiadanie lepiej, z innym pomysłem. Oczywiście nadal wątek fantastyczny utrzymam, bo czemu nie? Ale tutaj nie koniecznie Lei będzie demonem, a Mikey aniołem. Cóż... Co w na to? Czytalibyście coś takiego po zakończeniu drugiej części? Zupełnie inna fabuła i związki, o ile mogę to tak nazwać.
Wracając do spraw organizacyjnych... 11 tysięcy do odczytu na wattpadzie, 11 tysięcy odsłon na blogspocie. KOCHAM WAS, WIECIE? Jak zobaczyłam, że wybiło i tu i tu 10 tysięcy, to czułam się taka szczęśliwa, no i oczywiście byłam zaskoczona! Nie spodziewałam się takiej ilości osób, przy takim szajsie!
A tak swoją drogą, to przepraszam jeżeli napisałam coś idiotycznego, ponieważ przez większość pisania słuchałam The Coconut Song (wpiszcie to na you tube i będzie wiedzieli, co mam na myśli pisząc "idiotycznego")... Co jeszcze chciałam? Znowu się rozpisałam, a chyba tego nie lubicie :/ Ahhh! Jeżeli macie pytania, to bez wahania się zadawajcie pytania RP, bo póki co konto Ashtona i Luke'a prowadzę ja, gdyż czasami podkładam tam jakieś spojlery, także zainteresowanych zapraszam! A jeżeli macie pytania do mnie, to mam aska (ask.fm/fraillou)
Za jeden z tekstów Ashtona podziękowania należą się mojej mamie, która śpiącą mnie zapytała, czy wstałam. MAMO, CZUJ SIĘ DUMNA. ZACYTOWAŁAM CIĘ W MOIM OPOWIADANIU HAHA!
Tak swoją drogą... #CASHTON 4EVER C'NIE? Ahh i jeżeli macie problem z wyobrażeniem sobie Cal'a jako dziewczyny, to w bohaterach (na blogspocie) jest już gif z nim jako Carly :)
Uprzedzam was jeszcze, że nie wiem jak będzie teraz z rozdziałami. Mamy ostatni dzień wakacji, więc spięłam się i napisałam ten rozdział (obudziłam się z myślą: NAPISZĘ ROZDZIAŁ). Zaczynam teraz szkołę średnią i nie wiem jak będzie, bo poważnie muszę się za siebie wziąć... + w soboty mam dodatkowe zajęcia, więc będę po trochu pisać w wolnym czasie, ale to może sprawić, że rozdziały może będą raz na dwa tygodnie, może na trzy. Zostaniecie ze mną mimo to? Naprawdę mi na was zależy, ale nie mogę dać gwarancji, że dostaniecie Psychopathic często.
Także no... KOMENTUJCIE xx

9 komentarzy :

  1. Nigdy się chyba nie przyzwyczaję do Cal'a jako dziewczyny XD Oni są tacy genialni XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja obstawiam, że to będzie chłopiec.
    Powodzenia i w nowej szkole.
    ~J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weszłam i przesłuchałam tą piosenkę.
      Teraz chodzi mi po głowie tylko kokonut. :D

      Usuń
  3. Calum ma okres, teraz wie jaki to ból :(
    Ashton jest taaaaaaki kochany, gdybym była chłopakiem to chyba nigdy nie poszłabym po podpaski. W ogóle CO? CO? CO?! Leila jest w ciąży?! Obstawiam chłopczyka :) Mam nadzieję, że Ash i Cal zaopiekują się dzieckiem, ale też, że Lei nie urwie z nimi kontaktu.
    Co do tego pomysłu na ff.... to tak, czytałabym. Czekam na nexta.
    Kocham xx
    @AlwaysIsHope1

    OdpowiedzUsuń
  4. Carlum rozwala system XDD kocham, czekam na next ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Cashton rozwala system XD <3 znam to tez zaczynam nowa szkole wiec mniej czasu etc także nie spiesz się na spokojnie ;) @1DNiallerek

    OdpowiedzUsuń
  6. sądzę że too będzie... dziewczynka! taka mała Leila z ślicznymi niebieskimi oczkami i ciemnymi blond/ brązowymi średnio pokręconymi włoskami o jeeej i do tego takie dołeczki w policzkach!
    Cal o jezu hahah
    Ash musi go... właściwie ją namówić na to dziecko! musi musi musi!
    rozdział świetny miiś.
    życzę weny x
    ily
    @stupidteenage_

    OdpowiedzUsuń
  7. To ff to życie.
    Serio.
    Wczoraj wpadłam na rp Luke'a i sobie pomyślałam "O, fajne bio. Przeczytam ff". I bardzo dobrze zrobiłam.
    To ff jest wręcz cudowne, nie mogłam się oderwać, w efekcie czego poszłam spać o 2 i byłam nie wyspana, no ale cóż... W szkole też nie mogłam się skupić i ogólnie taka niedojebana byłam, bo cały czas się zastanawiałam co będzie dalej (skończyłam czytać na 9 rozdziale, lol, nie mogłam się doczekać kiedy doczytam).
    Serio, wielbię Cię.
    Ogólnie to cholernie mi się podoba fabuła. Kręcą mnie takie klimaty, hahahaha.
    Chciałabym napisać jakiś kreatywniejszy komentarz, napisać swoje przemyślenia i w ogóle, ale niestety, niestety, nie potrafię tak, nie umiem ubrać myśli w słowa. Tym bardziej, że zabiłaś mnie tym ff, serio.
    W ogóle pomysł ze zrobieniem z Caluma dziewczyny był genialny, hahahaha, biedny Calum, odkrywa uroki bycia dziewczyną. W sumie to podziwiam Ashtona, mało chłopaków odważyłoby się pójść do sklepu po podpaski, hahahaha.
    Mam nadzieję, że Cal i Ash zdecydują się na przygarnięcie tego dzieciątka, bo na prawdę nie chcę, żeby Luke je zabił, serio :( Co do płci to na prawdę nie mam pojęcia, chociaż jakoś tak bardziej pasuje mi chłopak, idk.
    Dobra, nie ważne, haha. Wiem, że komentarz bez żadnego ładu i składu, ale takie właśnie są teraz moje myśli, więc... Cokolwiek.
    Czekam na kolejny rozdział. Szkoda, że zaczęła się szkoła, omg, jak dla mnie mogłyby być wieczne wakacje czy coś. Przez tą jebaną szkołę nie będziesz miała czasu pisać, bu :( Ale keep calm, na pewno cierpliwie (czy też niecierpliwie) będę czekać na następny rozdział, nie spiesz się. Zajmij się nauką, bo pierwszy rok chyba najgorszy, omg.

    See ya x
    @catchmesheeran

    OdpowiedzUsuń