niedziela, 12 października 2014

Rozdzial 2

Notka: Końcówka może wam się wydać dziwna, ale musicie to przełknąć. Mam nadzieję, że pewien moment was rozbawi :)
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Jeszcze nawet go nie zaczęłam, a teraz szkoła będzie mnie trochę przytłaczać + mam też inne przyjemności, więc musicie mnie zrozumieć. Jestem tylko człowiekiem. Mam tylko nadzieję, że z tego powodu nie przestaniecie czytać tego opowiadania.
+ Zauważyłam, że bierzecie nazwę "Next Generation" jako "Następna generacja". Otóż chciałam tylko oznajmić, że tłumacząc z angielskiego, tytuł drugiej części Psychopathic to "Następne pokolenie". #JUSTSAYING #NOH8
Jak już mówiłam... Komentarze motywują, więc błagam: 
K O M E N T U J C I E

          Carly szykowała się do spania. Siedziała przed toaletką w sypialni i czesała swoje długie brązowe włosy. Lubiła je i hodowanie czegoś takiego uznawała za plus w byciu dziewczyną. Codziennie używała drogich preparatów, by odżywić włosy. Regularnie też bywała u fryzjera na ścinanie końcówek. Taki tryb życia sprawiał, że wyglądała młodziej. Swoje, jeszcze wilgotne po odbytej wieczornej kąpieli, włosy przerzuciła na lewe ramie. Spojrzała jeszcze w lustrzane odbicie, po czym obróciła się na stołku i zeszła z niego. Powolnie podeszła do łóżka wielkiego łóżka małżeńskiego, w którym leżał już jej mąż, Ashton.
          Po mężczyźnie widać było zbliżającą się czterdziestkę. Kilka zmarszczek pojawiło się tu i ówdzie, ale dla żony nadal był atrakcyjny. Z wyglądu nie zmienił się jakoś specjalnie. Ciągle miał miodowe, falujące się włosy, tyle że teraz były zdecydowanie dłuższe, ponieważ sięgały delikatnie do ramion. Dołeczki w polikach nadal pojawiały się przy każdym uśmiechu, a że Ashton był optymistą - uśmiechał się często. Na nosie często miał okulary w czarnych oprawkach. Trochę zaokrąglone, przez co synowie na początku drwili, że przypomina Harrego Pottera. Nie ruszyło go to jednak, ponieważ przez wadę wzroku potrzebował okularów, a w tych się sobie podobał. Uważał, że mu pasują i że inni nagle czują przed nim respekt; traktują jak jakiegoś profesora.
          Carly delikatnie wsunęła się pod kołdrę, po czym zgasiła lampkę na jej stoliku nocny. Jedynym źródłem światła była tylko lampka po stronie Ashtona. I chociaż żona leżała już gotowa zasnąć, on czytał zawzięcie jakąś książkę. Trzydziestolatka obróciła się na bok, by leżeć przodem do męża.
          - Wiesz, Ashton - zaczęła, przez co Irwin spojrzał na nią zza książki. - Czasami jeszcze się boję i mam wrażenie, że sam wiesz kto wróci - Tłumaczyła. Ash odłożył książkę na stolik nocny po swojej stronie, uprzednio zapamiętując stronę, na której skończył.
          - Kotku, tyle czasu byliśmy bezpieczni. Gdyby Luke wiedział o Niallu już dawno by nas wszystkich pozabijał - Mężczyzna powiedział to tak spokojnie. Carly przeszły ciarki na sam dźwięk imienia okrutnego mordercy, zła wcielonego. Do tej pory pamiętała to, jak jej ręka została zmiażdżona w podziemiach. Pamiętała każdy długi dzień w zamknięciu. A jeszcze lepiej zapamiętała Leilę. Nie rozumiała jak Ashton mógł mówić to tak swobodnie. Przecież Lucas nadal był na wolności, mógł ich szukać. Czemu słuch o nim nagle zaginął?
          - Nie umiem tego pojąć, wiesz? - Carly dalej dzieliła się swoimi myślami. - Czemu nigdzie już o nim nie słychać? Czemu się nie mści za Leilę? Nie sądzę, żeby cokolwiek zrozumiał. To było w jego naturze i nawet miłość nie mogła powstrzymać prawdziwego ja.
          - Może po prostu jest głupi - Ashton wzruszył ramionami. - A teraz śpij, Calum. Rano przecież wstajesz do pracy.
          Carly głośno westchnęła, po czym obróciła się na drugi bok. Ashton w tym czasie ściągnął okulary, zgasił lampkę i ułożył się w takiej pozycji, by obejmować żonę 'na łyżeczki'.

          W środku nocy Ashton się przebudził. Coś kazało mu się podnieść do pozycji siedzącej. Wziął do ręki telefon, który leżał na jego stoliku nocnym. Godzina trzecia trzydzieści. To nie była dobra godzina na pobudkę, nie dla człowieka pracującego. Ash chciał przełknąć ślinę, co szybko uświadomiło mu, że ma sucho w gardle. Uznał, że czas na wycieczkę do kuchni. W ręce nadal miał telefon, który miał posłużyć mu za latarkę.
          Pokonał potrzebny dystans do kuchni, czyli całe piętro w dół. Na parterze nie było nikogo, wszyscy spali w swoich sypialniach. Ashton zapalił światło, odłożył komórkę na blat, po czym otworzył lodówkę, z której wyciągnął mleko. Nie trudził się ze szklanką, tylko wziął soczystego łyka prosto z butelki. Odwrócił się, ponieważ usłyszał wibrowanie telefonu. Zmrużył oczy, jakby dzięki temu miał lepiej widzieć. Na nic jednak, ponieważ bez okularów widział niewiele. Położył butelkę mleka na tym samym blacie co telefon, po czym złapał urządzenie w ręce. Przyjrzał się napisowi na wyświetlaczu: zastrzeżony. Irwin zastanawiał się chwilę, kto mógłby dzwonić do niego o tej porze. Z racji, iż nadal był zaspany nie przyszło mu nic do głowy. Przejechał palcem po dotykowym ekranie, po czym przytknął telefon do ucha.
          - Tak, słucham?
          - Cześć, Ashton. Tęskniłeś? - Po drugiej stronie usłyszał ciężki, chrypki głos. Mimo wszystko nadal wydawał się być młody. Trzydziestolatek znał ten głos i to bardzo dobrze, więc nie mógł on należeć do żadnego z kolegów synów. Zdecydowanie był to głos z przeszłości i co gorsza, Ashton zdawał sobie sprawę do kogo on należy.
          - To ty, Luke? - Zapytał, chociaż nie miał wątpliwości co do tego. Osoba po drugiej stronie roześmiała się. - Minęło tyle czasu...
          - Oj, Ashton, Ashton. Błąd - mówił chrypki głos. Irwin zmarszczył brwi, próbując zrozumieć o co chodzi. - Jak ty to powiedziałeś? Ah, mówiłeś, że jestem głupi. Otóż sprawy mają się tak, że to ty jesteś głupiutki, wiesz? Dla ciebie to szmat czasu, a dla mnie osiemnaście lat to zaledwie moment.
          - Czego ode mnie chcesz? - Trzydziestolatek stąpał z nogi na nogę. Był zdenerwowany samym faktem, że Luke słyszał, jak nazywa go głupim. Ba! Luke słyszał zapewne całą rozmowę jego i Carly. Czy to znaczy, że on wie również o Niallu? Koszmar miał się dopiero rozpocząć.
          - Zemsta to coś na co czekam od osiemnastu lat - powiedział Luke, po czym na chwilę przerwał. Ashton nie wiedział co powiedzieć, zatem wsłuchiwał się w głośne i ciężkie oddechy Lucasa. - Odebraliście mi coś ważnego.
          Irwin chciał już coś powiedzieć, ale usłyszał charakterystyczny dźwięk zakończonej rozmowy. Spojrzał jeszcze na wyświetlacz by się upewnić i nie mylił się.
          - A niech to szlag - zaklął pod nosem.
          Rzucił telefon na blat, po czym przeszedł w tą i z powrotem po kuchni, nerwowo zaczesując włosy. Nie chciał wierzyć w sytuację sprzed chwili. Luke był nieobliczalny, nie wiedzieli co planował. Obiecał, że będzie bronił Nialla przed szukaniem ojca, ale Luke przed szukaniem syna nie mógł. Żałował, że w tym momencie na tym świecie nie ma gdzieś Leili, która ewentualnie mogłaby udobruchać Lucasa. Wyzywał ją w myślach, mając nadzieję, że coś to da. Po dłuższej chwili Ashton z wycieńczenia psychicznego, postanowił zaparzyć sobie herbaty na uspokojenie.
          Popijając ciepłą ciecz nerwowo wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Siedział teraz na jednym z jadalnianych krzeseł i tupał nogą. Wychylił się, by móc dojrzeć kuchenki w kuchni, na której był zegarek. Urządzenie wskazywało godzinę czwartą nad ranem. Czuł zmęczenie, ale był przekonany, że i tak już nie zaśnie, więc wstał i zrobił sobie kawę.
          Nagle do kuchni wszedł młodszy z synów. Zaskoczony Ashton wpatrywał się w niego z uniesioną brwią czekając na wyjaśnienia, co robi o tej godzinie w kuchni. Ten zignorował całą jego osobę, po czym podszedł do lodówki i wyjął z niej jogurt pitny, a następnie podszedł do szafki, w której znajdowały się słodycze i wyciągnął z niej paczkę chipsów. Gdy już zebrał rzeczy, po które przyszedł, przystanął nad ojcem.
          - Czemu siedzisz tutaj o czwartej w nocy? - zapytał starszy.
          - Mógłbym cię zapytać o to samo - syn wzruszył ramionami.
          - Miałem koszmar - Ashton skłamał.
          - Nie spałem całą noc. Siedziałem na kompie i grałem - Niewzruszony przysiadł się obok rodzica. - Hej, tato... Mogę o coś zapytać?
          - Jasne.
          - Przeglądałem dokumenty mamy...
          - Przeglądałeś dokumenty matki?!
          - Tak. W każdym razie próbowałem zrozumieć jakim cudem ma dyplom ukończenia szkoły średniej, skoro urodziła Nialla mając zaledwie osiemnaście lat, co oznacza, że musiała mieć jakoś siedemnaście, jak zaszła w ciążę.
          - Jejku, Alex, za dużo węszysz, wiesz? To nie ma sensu, przecież na nic ci się to nie zda - Ashton zaczął masować skronie, ponieważ czuł jak zaczyna go boleć głowa. - Z resztą, po co ci to?
          - Tak z ciekawości - Alex nadal utrzymywał obojętny stan. Jego ciekawska natura była czymś normalnym w tym domu, ale mimo wszystko jego tato nie ukrywał swojego zdziwienia.
          - Idź lepiej spać - nakazał Ashton, po czym syn grzecznie wyszedł i udał się do swojego pokoju. Głowa blondyna bezsilnie opadła na stół. Nie dość, że miał na głowie Luke'a, to jeszcze Alex zabawiał się rodzinnego detektywa. Ash nie chciał by prawda wyszła na jaw, zatem zaczął się stresować.

          Mężczyznę obudził głośny huk. Irwin natychmiast stanął na nogi, czując narastający ból pleców. Zachwiał się, po czym złapał się ręką stołu, na którym chwilę wcześniej smacznie spał. Zamrugał oczami chcąc wyostrzyć obraz, który był rozmazany. Gdy osiągnął stan, pozwalający mu normalnie funkcjonować, zwrócił się w kierunku, z którego dobiegał hałas. Zastał tam Nialla zbierającego odłamki szkła z podłogi w kuchni.
          - Synu, co ty odpierdalasz? - Zapytał bez skrupułów.
          - Zbijam sobie dla zabawy miski - brązowowłosy odpowiedział sarkastycznie. - Chciałem zrobić sobie płatki, ale miska mi się wysmyknęła i bum! Szkło na podłodze - wyjaśnił. - Nie powinieneś spać z mamą w sypialni?
           - A może ja czasami lubię pospać sobie na stole w kuchni? - Asthon uniósł zabawnie brew. - Wiesz... Ty zbijasz sobie dla zabawy miski, a ja śpię na stole. Takie tam ulubione zajęcie - wyszczerzył się, podczas gdy Niall parsknął śmiechem. - A tak serio to idę teraz się położyć, a potem chyba zadzwonię po jakiego masażystę, bo przecież ból w plecach po tak ciężkiej nocy to mnie zmiecie z tej planety.
          - Ta, powinieneś - przyznał Niall.
          Gdy tylko ojciec zniknął za ścianą, chłopak wróci do wykonywania poprzedniej czynności. Po pozbieraniu odłamków szkła i wyrzuceniu ich, Nialler sięgnął po nową miskę i przygotował zaplanowany posiłek i skonsumował go na kanapie w salonie przed telewizorem. Wstał jako pierwszy, jak zwykle o szóstej trzydzieści. W TV nie leciało nic ciekawego, więc ostatecznie skończyło się to na oglądaniu Brazylijskich seriali, gdzie wszyscy wszystkich zdradzają. Około godziny ósmej chłopak udał się do łazienki, gdzie wykonał poranną toaletę oraz wziął prysznic. W szlafroku poszedł do swojego pokoju. Żaluzje oraz firanki nadal były zasłonięte, więc bez żadnych wyrzutów i strachu, że ktoś go podgląda, przebrał się w normalne ciuchy. Postawił na czarne szorty do kolan oraz biały T-shirt. Boso udał się ponownie do salonu, gdzie zastał już swoją matkę. Carly siedziała na kanapie popijając poranną kawę i jak zwykle oglądając kreskówki. Być może to dziwne, że kobieta w jej wieku robiła takie rzeczy, ale to była Carly Irwin i nie należało dyskutować na ten temat.
          Niall nie mówiąc nic zajął miejsce w fotelu i oglądał wraz z nią. W głowie tworzył plan zajęć na dzień. Chciał wpaść do starego sklepu z używanymi instrumentami, który nie znajdował się w centrum Londynu, a na jego uboczu. Chłopak nie lubił nowego sprzętu, jeżeli chodzi o instrumenty, ponieważ uważał, że te przechodzone mają w sobie historię, przez co stają się żywe i lepiej się na nich gra.
       
          Sklep "U Raphale'a" utrzymany był w staromodnym klimacie. Nie dało się ukryć, że pierwsze co czuło się wchodząc tam, to stare drewno. Na ziemi leżał wyblakły bordowy dywan w jakieś dziwaczne brązowe wzorki. Podłoga wyłożona była drewnianymi panelami, a ściany już od dawna nie odświeżane, pomalowane na biało. Na jakichś haczykach, bądź pojedynczych półkach znajdowały się mniejsze instrumenty. Te większe, jak pianina czy perkusja stały na podłodze, porozkładane po całym sklepie. W jednym z rogów znajdowała się podwójna lada, za którą stał mężczyzna, który wyglądał na dobre sześćdziesiąt lat. Siwe włosy, twarz pokryta gęsto zmarszczkami oraz mocny garb. Mimo wszystko stał ciągle uśmiechnięty, przez co sprawiał wrażenie naprawdę sympatycznego.
          Niall wszedł  i pierwsze co zrobił, to rozejrzał się. Oprócz niego, po sklepie kręciły się może z cztery osoby, ale nikt nie był tak naprawdę godny większej uwagi. A przynajmniej tak mu się wydawało. Za to skupił się na gitarze elektrycznej, na widok której od razu jego serce przyśpieszyło. Nie zwracając uwagi na nic gnał przed siebie byle by znaleźć się jak najbliżej tego cuda. Instrument miał wzór, który chłopak pierwszy raz widział. Od razu wydał mu się wyjątkowy.
          Był już obok, gdy za gitarę złapała obca ręka. Spojrzał się w kierunku tej osoby, po czym poczuł jak robi się mu gorąco ze zdenerwowania. Był to ten sam chłopak, co zeszłego dnia. Czuł, że zaraz jakaś żyłka mu pęknie. Nie owijając w bawełnę od razu na niego naskoczył.
          - Czy ty, kurwa mać, mnie śledzisz?! - Oczy Luke'a momentalnie się szeroko otworzyły słysząc te słowa. - Zrób zdjęcie, starcza na dłużej - powiedział z ironią w głosie. Blondyn stał zdziwiony z otworzoną buzią. - Zamknij usta bo ci mucha wleci - Niall nadal mówił. - Wiesz... To chore. Gdzie się nie ruszę, tam ty!
          - Ale.. - Luke'owi nie dane było się nawet dokończyć, ponieważ jego własny syn postanowił na niego nawrzeszczeć i oskarżać o dziwne, jak dla niego, rzeczy.
          - Jestem hetero, okej?! Przestań za mną łazić, popaprańcu!
          - Niall...
          - Jeszcze nie skończyłem! - Osiemnastolatek krzyczał, nie przejmując się tym, że wszyscy w sklepie się na nich gapią. - Jeżeli ci się podobam to zrób coś, żeby tak nie było - Skończył, głośno oddychając. Dopiero uświadomił sobie, że mówił wszystko jednym tchem.
          - Żeby było jasne - Złapał go za ramię. - Nie. Nie podobasz mi się, Niall, bo ja też jestem hetero - zabrał swoją rękę. - Po prostu tak jakoś wyszło, że jestem tam gdzie ty - wzruszył ramionami.
          Przez chwile stali w ciszy, ale po kilku sekundach Niall wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim Luke.
          - O Boże, stary, przepraszam - powiedział, chowając twarz w dłoniach. - Zrobiłem z ciebie, a potem z siebie debila, ja pierdole - opuścił ręce, nadal się śmiejąc.
          - Nie ma sprawy - odpowiedział blondy, uśmiechając się. - Po prostu udajmy, że tego nie było, okej?
          - Pasuje mi taki pomysł - Przyznał Niall, rozglądając się po sklepie. Wszyscy, którzy przed chwilą jeszcze się na niego gapili, wrócili do przeglądania instrumentów. - Więc... Luke, tak?
          - Tak.
          - Interesujesz się muzyką?
          - Owszem. Muzyka to prawie całe moje życie! - Luke kłamał, ale to była część jego planu.
          - Tak? U mnie to samo! - Ekscytował się Niall. - Wiesz co...
          - Hm?
          - Em...- Brunet uciekł wzrokiem gdzieś na podłogę. - Nigdy nie miałem przyjaciela - Ponownie spojrzał na wyższego od siebie chłopaka. - A ty wydajesz się na niego nadawać.
          - Zawsze możemy spróbować się kumplować - wyznał Luke. - Wydajesz się być spoko.

3 komentarze :

  1. Hejkaa..
    Na samym początku po raz kolejny chcę Cię przeprosić, że nie komentuję na bieżąco. Na prawdę nie mam czasu przez szkołę, nie mam kiedy czytać, ugh. Może nie komentuję wszystkich rozdziałów, ale zawsze kiedyś w końcu to nadrabiam, więc... mam nadzieję, że wybaczysz, haha.
    Nie było mnie tu długo, tak więc to mój pierwszy komentarz przy drugiej części i może trochę się rozpiszę.
    No więc po pierwsze to bardzo mi się podoba pomysł na drugą część, haha, i to takie słodkie, że Niall odziedziczył drugie imię po mamusiii. Po prostu aww.
    Po drugie na prawdę przeraża mnie Luke.. Kurwa mać, co on zamierza zrobić? o.O
    Rozbawiło mnie jak Niall zaczął wrzeszczeć na Lucasa, że ma się odpierdolić, bo on jest hetero, hahahaha, turlałam się ze śmiechu.
    Btw to dziwne, że Luke postanowił tak po prostu podejść do Nialla i się przedstawić, nie dziwię się podejrzeniom Niallerka. Luke mógł bardziej przewidzieć skutki tej sytuacji xD
    Poza tym masz rację, zdziwiła mnie końcówka. To cholernie dziwne, że Niall tak szybko zaufał Lucasowi i postanowił się z nim zaprzyjaźnić, wow. Ale w sumie któż by się oparł czarowi Hemmingsa? Właśnie, nikt.
    Tak na koniec to... Hahaha, widzę Calum bardzo dobrze odnajduje się w roli kobiety, haha. Aczkolwiek i tak wolałam go jako chłopaka i idk, mam cichutką nadzieję, że może kiedyś z jakiegoś powodu z powrotem zrobią Caluma z Carly xD
    No i strasznie mnie ciekawi czy Ash powie Carly o tym telefonie od Luke'a i co z tym fantem zrobią.
    Wow, faktycznie się rozpisałam xD
    No to już nie zanudzam, haha.
    Miłego wieczoru czy coś.
    @catchmesheeran

    OdpowiedzUsuń
  2. Lukeeeeey kłamczuchu mój kochany!
    Tęsknię za Leilą :(
    -"Wiesz... Ty zbijasz sobie dla zabawy miski, a ja śpię na stole. Takie tam ulubione zajęcie " o jej hahah
    ogólnie to jeju widzę że naprawdę Ci zależy żeby ta część była lepsza, cholernie mi się podoba ten sposób pisania i ogólnie długie rozdziały >>>>>>>>>>
    ciekawe jak Luke będzie próbował się zbliżyć do Niallerka...
    świetny rozdział, przepraszam że dopiero dzisiaj komentuję, ale nie zostałam poinformowana o nowym rozdziale...
    mam nadzieję że kolejne rozdziały będą Ci szły równie dobrze
    ily
    @stupidteenage_

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Widać, że masz pomysł, a nie po prostu ciągniesz fanfika, bo my chcemy.
    ~J.

    OdpowiedzUsuń